Bez dwóch zdań Bieszczadzka Kolejka Leśna jest jedną z najsłynniejszych kolejek wąskotorowych w Polsce i wyjątkową atrakcją Bieszczad. Jako że nasi synowie są nieposkromionymi fanami wszelakich pojazdów poruszającymi się po torach i podróżowali już Nadmorską Kolejką Wąskotorową, Piaseczyńską Kolejką Wąskotorową i Kolejką Parową Maltanką, ale nie najbliższą naszemu miejscu zamieszkania „bieszczadzką ciuchcią”, postanowiliśmy, że najwyższy czas to zmienić.
Rozkład jazdy
Kolejka Bieszczadzka od dawien dawna jest najpopularniejszą atrakcją okolicy. Na dzień wycieczki wybraliśmy jedną z niedziel sierpnia – szczyt sezonu turystycznego. Tak jak się spodziewaliśmy, pociąg był załadowany po brzegi, ale na szczęście każdy miał swoje miejsce. Skład liczył 6 wagonów tzw. letniaków (bez szyb) po 35 miejsc (tak podaje organizator), co daje 210 miejsc oraz jeden wagon (z szybami) dla inwalidów, zajęty w większości przez rodziny z wózkami. Chętnych do podróży było więcej, nie rozumiem więc, dlaczego w 1994 roku Kolejka Bieszczadzka, będąca pod zarządem nadleśnictwa, zawiesiła działalność, podając za powód nierentowność. Na szczęście dzięki inicjatywie społecznej w 1996 roku powstała Fundacja Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej, która uczyniła z niej atrakcję turystyczną.
W wakacje Kolejka Bieszczadzka kursuje codziennie, a maju, czerwcu, wrześniu i październiku w wybrane dni. Szczegółowy rozkład podany jest na stronie. Dla grup zorganizowanych organizowane są przejazdy przez cały rok, ale i turyści indywidualni mogą dołączyć się do takich wycieczek po wcześniejszym kontakcie z biurem.
Bilety
Bilety na konkretną godzinę i trasę zakupiliśmy przez Internet dzień wcześniej. Prawie od razu na mail otrzymaliśmy elektroniczne bilety. Ważne – nie trzeba ich drukować, weryfikacja pasażerów następuje na podstawie nazwiska podanego w formularzu w chwili zakupu, bądź z ekranu telefonu. Bardzo sprawna i wygodna forma, ponadto oszczędza się czas, nie stojąc już w długiej kolejce do kasy na stacji czy na parking. Dlaczego? Jak się okazało przed wjechaniem na dosyć obszerny parking (kilka stref) widnieje tabliczka z opłatami za wjazd na teren zabytkowej stacji. My zgłosiliśmy, że mamy już zakupione bilety i nie wymagano od nas dodatkowych opłat. Pokierowano nas na parking dla osób z zakupionymi biletami. Szczęśliwie udało nam się znaleźć miejsce, a nie jest to, jak się okazuje, łatwe w sezonie.
Szczegółowy i aktualny cennik znajduje się na stronie.
Trasy
Istnieją dwie trasy przejazdu Kolejką Bieszczadzką. Stacją główną i jednoczesnej początkową dla obu jest miasteczko Majdan koło Cisnej. Krótsza trasa kieruje się na zachód, wzdłuż słowackiej granicy dojeżdża do Balnicy i trwa 2 godziny (w tym 30 minut postoju). Dłuższa trasa (obecnie nieczynna do odwołania), w kierunku połonin, kursuje górskimi dolinami z Majdanu do Przysłupia i trwa 2 godziny 50 minut (w tym 30 minut postoju w Przysłupiu). Istnieje jeszcze trzecia – Majdan-Dołżyca-Majdan, ale kursuje tylko w dni powszednie od wtorku do piątku. Ze względu na ograniczoną dostępność trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie która trasa jest ciekawsza.
My zdecydowaliśmy się na przejazd: Majdan-Balnica-Majdan. Linia kolejowa biegnie w większości w lesie, w pobliżu koryta rzeki Solinka, którą widać raz z prawej, raz z lewej strony. Co jakiś czas trasę kolejki przecinają lokalne drogi, o czym informuje bardzo donośny sygnał ostrzegawczy maszynisty. Pociąg jedzie wolno, na tyle, by podziwiać …no właśnie – dziką przyrodę. Jednym może się to nudzić. Nam bardzo się podobało, ponieważ trasy pozostałych kolejek wąskotorowych, którymi jechaliśmy biegły wśród innej infrastruktury i krajobrazu. Zresztą, ktoś, kto wybiera się w Bieszczady, niech nie spodziewa się miejskiego zgiełku, spektakularnych zabytków czy przyciągających wzrok atrakcji. Dzieciom podobały się mijane paśniki dla zwierząt, powalone drzewa, wystające z ziemi korzenie czy przelatujące ptaki. Miejscami trasa jest bardzo kręta, na tyle, by osoby z ostatniego wagonu machały tym z pierwszych.
Rozkład i plan trasy pokazuje, że Kolejka Bieszczadzka mija stacje: Żubracze i Solinka. Mi nie udało się dostrzec żadnej z nich, ale mąż wspomniał, że widział deskę z napisem Solinka w miejscu, gdzie w gąszczu traw prześwitywały równoległe tory kolejowe. Nasz pociąg nie zatrzymał się w drodze do Balnicy ani razu na żadnej „stacji”. Po 45 minutach dotarliśmy do Balnicy na półgodzinny planowany postój. W tym czasie lokomotywa obiega wagony. Przestawienie lokomotywy na drugi koniec składu i sprzęgnięcie jej z wagonami okazało się, jak zwykle, największą atrakcją podczas przerwy. Na tzw. stacji stoją „obiekty gastronomiczne” – trzy lub cztery drewniane straganiki z pseudolokalnym fastfoodem. Stały też dwa TOI TOI-e. Na szczęście po drugiej stronie pociągu, blisko lasu, znajdowała się ogromna i nieoblegana duża altana. Miałam wrażenie, że drzwi pociągu obsługa nie bez przyczyny otworzyła na stronę gastronomiczną. W sumie, na nasze szczęście. My w spokoju zjedliśmy swój prowiant, mając przed sobą zabytkowe wagoniki, a za sobą „zagraniczny las”. Okazało się, że dosłownie 10 metrów po wejściu do lasu znajduje się punkt graniczny (Polska – Słowacja), oznaczony tabliczką, ale próżno szukać jakiejkolwiek informacji czy drogowskazu na stacji. Było to też miejsce rozwidlenia różnych szlaków górskich. Dokładnie po 30 minutach pociąg rozpoczął podróż powrotną.
Gdyby ktoś chciał zobaczyć, jak dokładnie wygląda trasa Majdan-Balnica-Majdan, zerknijcie na film, jaki znalazłam w Internecie
Druga trasa Majdan-Przysłup-Majdan została dokładnie zrelacjonowana przez PMM HO. Linki do filmowych reportaży załączam poniżej:
Pociąg
Nasz pociąg, czyli 6 wagonów tzw. letniaków i jeden zabudowany dla inwalidów, prowadziła lokomotywa LYD2. Zaznaczę – lokomotywa spalinowa. Moja rada. Nie wybierajcie pierwszych wagonów, jeśli podczas podróży nie chcecie wdychać spalin.
Każdy wagonik wyposażony był w dwustronną ławkę, biegnącą przez środek wagonu. Nie spotkałam się jeszcze z takim rozwiązaniem, ale zdecydowanie ułatwia ono obserwację widoków. Warto jednak pamiętać, by wracając zmienić stronę, aby dostrzec wszystkie przyrodnicze atrakcję.
Po zakończonej trasie, dosłownie 5 min po zatrzymaniu się na stacji końcowej, dworzec dosłownie opustoszał. Zniknęli turyści, pracownicy obsługujący ruch pociągu. My zostaliśmy dłużej, by na spokojnie pooglądać stację, wagoniki, pojazdy w Skansenie. I tak udało się nam zobaczyć wjazd naszej lokomotywy do parowozowni, wnętrze parowozowni i … świeżo wyremontowany, naprawdę lśniący najprawdziwszy parowóz Kp4 3772, który jeszcze w tym sezonie ma wrócić do pracy. Nie udało mi się zrobić zdjęć, gdyż pospiesznie zamykano parowozownie.
Plan stacji
Przypadkiem na parkingu zobaczyłam bardzo przydatną dla podróżnych tablicę, swego rodzaju plan dworca.
Wjazd z głównej drogi na teren stacji jest widoczny. Przy wjeździe zaraz za mostem na rzece Solinka spotkaliśmy obsługę parkingu.
Parking po prawej stronie od wjazdu to utwardzona łąka.
Naprzeciw parkingu stoi, cytuję legendę planu stacji, „wiata – Skansen”. Dokładnie – skansen to kilka wagonów i kolejowych sprzętów jednych mniej, innych bardziej nadszarpniętych zębem czasu. Tylko część z nich schowanych było pod zadaszeniem. Całość ułożona chaotycznie, nieopisana i zaniedbana.
W prawej części stacji postawiono punkty handlowe z pamiątkami, lokalnymi produktami spożywczymi, wiatę na ognisko oraz sanitaria (bezpłatne toalety utrzymane w czystości).
Vis a vis wjazdu stoi kasa, przypominająca mały barakowóz. Dalej idąc w stronę peronu znajduje się informacja i biuro, studnia, a za nią budynek stacyjny, który mieści w sobie coś na kształt malutkiego muzeum. Podobnie jak w skansenie brakuje opisów i logicznego rozłożenia „eksponatów”. Jedyną informacją była powtarzająca się etykieta typu „Nie dotykać eksponatów”.
Na samym końcu zabudowań stoi parowozownia podobna do dużego garażu.
Na planie zaznaczony jest też kącik rekreacyjny i plac zabaw dla dzieci. To miejsce nam zupełnie umknęło. Po prostu go nie zauważyliśmy. Może przez brak jakiegokolwiek znaku? Skoro jest na planie, to pewnie gdzieś tam takie miejsce było. Chyba… W zasadzie nie brakowało nam go. Sporo czasu upłynęło nam na podróży Kolejką Bieszczadzką, włóczeniu się po zakamarkach stacji i — tradycyjnie — na pałaszowaniu przysmaków przygotowanych w domu na kocyku przed skansenem.
Czy ktoś z Was miał również okazję odwiedzić stację Majdan i przejechać się Bieszczadzką Kolejką Leśną? Jakie są Wasze wrażenia? A może znacie i poleca inne wąskotorówki? Podzielcie się opinią w komentarzach.
Lubicie podróże? Krótsze, dłuższe, te do pobliskiego lasu, ale i te hen daleko? Koniecznie sprawdźcie nasza listę w większości mniej znanych, równie widowiskowych, a często niezatłoczonych, przez co bardziej urokliwych miejsc, tras i terenów na słonecznej Malcie — Spektakularne punkty widokowe, których nie możesz przegapić.
Zakochanym w Bałtyku polecam serię wpisów o atrakcjach Pomorza Zachodniego.