Gdy dzieciom brakuje zimy za oknem, warto poszukać jej wspólnie w książkach. Przedstawiam 5 tytułów, z pomocą których zimowy klimat, skrzące się bielą krajobrazy, radość towarzysząca śnieżnym zabawom, tajemniczy, momentami groźny nastrój zagości w Waszych domach, a przesłanie fabularnych dłuższych prozaicznych, ale i krótszych poetyckich historii rozgrzeje nie jedno zmrożone pesymizmem serce. “Patrz, Madika, pada śnieg!”, “Yeti”, “Zimowa wyprawa Ollego”, “Jak Johan uratował cielaka” i “Skrzat nie śpi” – to naszym zdaniem klimatyczne książki o zimie dla dzieci.
“Patrz, Madika, pada śnieg!”
tekst: Astrid Lindgren
ilustracje: Ilon Wikland
tłumaczenie: Anna Węgleńska
W „Patrz, Madika, pada śnieg!” Ilon Wikland maluje, a Astrid Lindgren opisuje prawdziwą szwedzką zimę. Nie jeden młody czytelnik spojrzy z utęsknieniem na te domy i lasy przysypane śniegiem, zmrożone tafle lodu dryfujące na rzece, drzewa uginające się pod ciężarem białego puchu, ale przede wszystkim na, wyczekiwane przez Madikę i Lisabet, całodniowe śnieżne szaleństwa: tarzanie się w puchu, budowanie latarni, lepienie bałwana i oczywiście bitwy na śnieżki.
Zimowe zabawy kończą się gorączką jednej z bohaterek – Madiki, która z tego powodu nie może iść razem z Lisabet i Alvą (pomocą domową) po prezenty gwiazdkowe. Wielka szkoda, bo tego dnia miasto wygląda cudownie – świąteczne ozdoby widnieją na wystawach sklepowych i w oknach mijanych domów, śnieg miarowo prószy, a potężne zaspy na ulicach miasteczka sprawiają, że codzienne obowiązki wokół gospodarstw czy wyjście po zakupy odbywają się w spowolnieniu. Zastygła w oczekiwaniu na Alvę przed sklepem mała Lisabet dostrzega pędzące sanie, na których z tyłu na płozach mały Gustaw Svenssonów jedzie na gapę, krzycząc zawadiacko do Lisabet – „Ty tak nie umiesz!”. Przechwalający się swoim wyczynem chłopiec podjudza Lisabet, która, gdy tylko nadarza się okazja, korzystając z nieuwagi pijanego z resztą ich właściciela, wskakuje na odjeżdżające spod sklepu sanie.
Początkowo ekscytująca przejażdżka saniami, przekształca się w niebezpieczną podróż, by ostatecznie zamienić się w przerażającą tułaczkę po oddalonym od miasta, ciemnym, zasypanym przeklętym śniegiem (do niedawna jeszcze fascynującym i idealnym do zimowych zabaw) lesie…
Całość recenzji znajdziecie we wpisie – „Patrz, Madika, pada śnieg!” – dramat dziecka na tle złowieszczej i jednocześnie fascynującej mocy przyrody.
“Yeti”
tekst: Eva Susso
ilustracje: Benjamin Chaud
tłumaczenie: Katarzyna Skalska
Na ilustracjach – zaśnieżone stoki, zaspy, uginające się pod białym puchem choinki, lekko przyjemny mróz i radość, którą dają zimowe szaleństwa na świeżym powietrzu. Do tej wszechobecnej chłodnej bieli i zieleni dołącza ciepło pomarańczowych mandarynek (które przyjemnie pałaszować w przerwie między jednym a kolejnym zjazdem na snowboardzie), czerwień, żółć, czerń i brąz ubioru bohaterów.
Wraz z rozwojem akcji, a więc mimo zgubienia się w lesie i porwania przez Yeti, ciepła kolorystyka ilustracji rozgrzewa młodych czytelników. Tytułowy Yeti o dziwo nie mrozi krwi w żyłach:
„Yecik, plecik, piruecik.”
„Yecik, plecik, fircybecik.”
„Yecik, plecik, plums.”
Bo czy przemawiającego w taki sposób stwora można się bać? Pełna śniegu i fantazji opowieść – “Yeti” – pozwala poczuć klimat zimy, za którą nie jeden maluch tęskni.
“Zimowa wyprawa Ollego”
Tekst i ilustracje: Elsa Beskow
Tłumaczenie: Katarzyna Sklaska
Tytułowy Olle chcąc wypróbować prawdziwe narty , które wreszcie dostał na swoje szóste urodziny od ojca, z niecierpliwością wypatruje śniegu.
„Ale tego roku zima bardzo się ociągała. Co prawda od czasu do czasu padał śnieg, ale nader skąpo, i topniał, zanim zdążył przykryć ziemię. A Olle czekał i czekał, i nie mógł się doczekać.”
Gdy kilka dni przed Bożym Narodzeniem skrzący w słońcu śnieg pokrywa grubą warstwą ziemię, Olle w pośpiechu zjada śniadanie, zakłada palto i z kanapkami w kieszeni wyrusza na całodniowe szaleństwa do lasu – zdaje mu się (lub nie?), że do zaczarowanego lasu Króla Zimy. Tutaj w warstwę fabularną wkracza magia i ludowe wierzenia próbujące wyjaśnić odwieczne przyrodnicze następstwa.
Ollemu przyjdzie spotkać się ze szczypiącym zimnem Wujem Szronem – personifikacją drobnych lodowych kryształków dobrze nam znanych i dostrzeganych zimową porą – w postaci igieł czy piórek na trawie, ziemi czy oknie.
Przelotem pozna kichającą i przemoczoną Ciotkę Odwilż – uosobienie przedwiosennych roztopów.
Wreszcie dane mu będzie pokłonić się Królowi Zimy i zwiedzić jego pałac. Cóż to będą za odwiedziny! „Zimowa wyprawa Ollego” to bajkowa, wręcz baśniowa opowieść (ale daleka groźnej „Królowej Śniegu” Andersena), pełna typowej szwedzkiej zimy, niezwykle realistycznych opisów zachodzących zjawisk natury, odrobiny niepewności, która jednak szybko przemieni się w przyrodniczą fascynację.
“Jak Johan uratował cielaka”
Tekst: Astrid Lindgren
Ilustracje: Marit Törnqvist
„Cała Zagroda Angtorp wyglądała jak pogrzebana w śniegu. I ciągle go przybywało. Duże białe płatki padały nieprzerwanie.
Ależ było cicho! Można by przypuszczać, że cały świat leży martwy pod kołdrą śniegu. Całe Angtorp, cała Smalandia, cała Szwecja, cały świat.”
Opowiadanie “Jak Johan uratował cielaka” to jednak nie tylko niezwykłe plastyczne opisy przyrody (zimowe krajobrazy Smalandii, zasypane śniegiem zagrody, tonące w zaspach drogi).
To także sugestywne, często pełne dramatyzmu i nacechowane sporym ładunkiem emocjonalnym analizy przeżyć bohaterów, szczególnie tych najmłodszych (rozpacz Johana po stracie krowy – jedynej żywicielki rodziny – żal tym większy, że wzmacniany nieskrywanym już nawet przez rodziców płaczem; bluźniercze monologi wypowiadane przez Johana, a kierowane w stronę Boga, którego chłopak obwiniał o bezsensowną śmierć krowy – zjadła gwóźdź i zdechła).
To również współgrające z nimi ilustracje oddające klimat srogiej skandynawskiej zimy, ale i niejednokrotnie przejmujące losy biedoty wiejskiej (skromne izby, zniszczone odzienie) i obyczajowość tej społeczności (szkolne obowiązki najmłodszych; targ przedświąteczny; swawola bogatszej części mieszkańców – np. całodniowy pobyt gospodarza z Beckhult w karczmie zakończony nocnym, po trosze somnambulicznym, powrotem do domu z zakupionym w mieście cielakiem, który jednak ostatecznie nie dociera z nowym właścicielem do gospodarstwa).
Ponadto elementy świątecznej obyczajowości (przede wszystkim graficznie wyeksponowane – choinki kupowane na targu bożonarodzeniowym, gwiazdkowe dekoracje w oknach i drzwiach miasteczka, adwentowy świecznik w izbie rodzinnej Johana) i niezwykle prawdziwa, a napawająca (bożonarodzeniową?) radością moralność bohaterów – i maluczkich i drani.
“Skrzat nie śpi”
Tekst: Astrid Lindgren
Ilustracje: Kitty Crowther
Tłumaczenie: Anna Węgleńska
“Skrzat nie śpi” to nastrojowa i refleksyjna opowieść-kołysanka o ziemie, o życiu z odrobiną magii.
Późna noc, rozgwieżdżone niebo, połyskujący bielą wszechobecny śnieg, srogi mróz, głęboki las, samotna zagroda, a w niej tulący się do siebie z zimna i pilnujący ognia ludzie. Wszyscy zasypiają, a wtedy po gospodarstwie zaczyna przechadzać się mały, stary, liczący ponad sto wiosen i śnieżnych zim skrzat.
Nie płata nikomu figli, nie harcuje – to nie chochlik. Tytułowy skrzat czuwa nad zagrodą, dogląda zwierząt – krów, koni, owiec, kur, psa, rozmawia z nimi językiem, który rozumieją, podnosi na duchu, zapowiadając wiosnę. Odwiedza też ludzi, cieszy oczy widokiem śpiących dzieci. Nie widzą go, dostrzegają jedynie malutkie ślady stóp na śniegu między zabudowaniami, ale wierzą, że jest.
Skrzat, który w nocy nie śpi. Czuwa – nad ludźmi, nad domostwem, nad ich szczęściem. Rozgrzewa serca rozmową. Podnosi na duchu, przypominając o przemijaniu, nieuchronnym następstwie czasu, odejściu zimy i nastaniu wiosny, ciepłego lata.
“Niejedną zimę widziałem, każda minęła
niejedno lato widziałem, każde minęło…”
Miarowy poetycki refren powtarzany podczas odwiedzin kolejnych postaci, a odczytywany dziecku przed snem wyciszy i ukołysze do snu niejednego malucha.
Wszystkie książki wydane zostały nakładem Wydawnictwa Zakamarki.
Polecam również książkę „Marek Kamiński. Jak zdobyć bieguny Ziemi… w rok” – tam znajdziecie szczytowo mroźne zimy, oślepiającą biel śniegu, ekstremalnie niskie temperatury oraz skrajne emocje, czyli ziemskie i ludzkie bieguny.
Jeśli nie wyobrażacie sobie przygotowań do Bożego Narodzenia bez książek, polecamy adwentówki, które sprawdziły się u nas — Adwentowe książki.