“Ostatnia owca” jest bardzo swobodną literacką wariacją na temat bożonarodzeniowej opowieści zapisanej w Biblii. Opowiadana z perspektywy owiec, momentami również osła, wołu i wielbłądów, historia betlejemskiej nocy za sprawą przewrotnego humoru autora, ilustracji rodem z dziecięcych kreskówek, a nadto mieszania tradycji i współczesności (w tym wyszukanego biblijnego stylu z potocznym językiem dnia dzisiejszego oraz cywilizacyjnych odkryć I i XXI wieku) staje się wyjątkowo oryginalną opowieścią świąteczną. Co ciekawe komiczne przygody zwierzęcych bohaterów oraz niekonwencjonalny dowcip Ulricha Huba skłania do refleksji dotyczących m.in. świątecznego komercjalizmu, wiary czy solidarności i przyjaźni.
A wszystko zaczęło się pewnej mrocznej nocy na początku naszej ery (…zimą roku pierwszego albo czwartego…). Opuszczone przez pasterzy stado owiec po trosze przerażonym, po trosze zdezorientowanym okiem spogląda w niebo — niezwykle mocno rozświetlone przez nową gwiazdę.
Czytelnik znający szczegóły tej niezwykłej nocy, wie, że pasterze po ogłoszeniu orędzia przez aniołów udali się do stajni, by pokłonić się Jezusowi. Nieposiadające takiej wiedzy owce wpadają w panikę, potęgowaną domysłami co poniektórych współtowarzyszek, jakoby ich opiekunów porwało UFO… Ostatecznie drogą licznych zbiegów okoliczności i przypadków stado dowiaduje się, ale tylko co nieco o dobrej nowinie, by wreszcie ochoczo i, co ważne, parami (pamiętając słowa pasterzy: “Trzymajcie się zawsze razem. Żadna z owiec nie może się zgubić”) ruszyć z kopyta i stać się świadkami wielkopomnego wydarzenia.
Sceptyczna co do nocnej wyprawy pozostaje jednak ostatnia owca.
– O tak, na pewno to dziecko czeka właśnie na nas — mruczy do siebie. – Na zasmarkane, kulawe i pomylone owce. Takie stado oferm przyjmie z otwartymi ramionami.
To przez nią, a może dzięki niej, historia udziału owiec w bożonarodzeniowym cudzie z powiastki Ulricha Huba tak bardzo różni się od biblijnej opowieści.
“Ostatnia owca” to przede wszystkim relacja z nocnej wyprawy — czasami w złym kierunku, nierzadko w śmiertelnym niebezpieczeństwie, czasami w towarzystwie innych zwierzęcych świadków betlejemskiego wydarzenia — wędrówki, która dla głównych bohaterek nie kończy się szczęśliwie.
Co prawda owce odnajdą słynną stajnię, skosztują prażonych migdałów, lukrowanych na czerwono jabłek i piernikowych serc, w powietrzu unosić się będzie czysto i wysoko brzmiąca “Cicha noc”, ba… spotkają nawet zagranicznych turystów, czyli wielbłądy ze Wschodu. Niestety nie znajdą tego, czego tak długo szukały.
Warto pamiętać, że podwójna radość i odrobina kontemplacji podczas czytania książki “Ostatnia owca” dostępna jest tym, którzy znają biblijną historię bożonarodzeniową i na prawdy ogólne potrafią patrzyć z przymrużeniem oka. Młodsze grono czytelników ucieszy za to dość nietypowa, bo pokazana oczami owiec, relacja najsłynniejszej grudniowej nocy.
Książka “Ostatnia owca” Ulricha Huba z pełnymi humoru ilustracjami Jörga Mühlego ukazała się nakładem wydawnictwa Dwie Siostry.
Polecamy zilustrowaną przez Jörga Mühlego, a pisaną listami opowieść o samotności i poszukiwaniu przyjaźni, czyli książkę „Z pozdrowieniami, Żyrafa”.
Koniecznie sprawdźcie inną reinterpretację biblijnej opowieści Ulricha Huba i Jörga Mühlego – “O ósmej na arce”.