“365 pingwinów” to szalona historia z pokaźnym stadem niesfornych pingwinów w roli głównej. Idealna do czytania, liczenia i dyskutowania. Okazuje się, że z pomocą brykających po wielkoformatowej książce nielotów matematyka — a konkretnie działania arytmetyczne — mogą być łatwe i przyjemne. Do zabawy dołącza rytm i rym, intryga i tajemnica, finalnie również ekologia — a to oznacza prawdziwą czytelniczą przygodę.
Jest 1 stycznia — początek nowego roku. Do drzwi pewnej rodziny dzwoni kurier z nietypową paczką. Osobliwa to przesyłka — niespodziewana, bez oznaczenia nadawcy, z pingwinem wewnątrz! Na dodatek załączona w środku kartka z informacją o numerze porządkowym pingwina zapowiada nadejście kolejnych nielotów. Tak też się dzieje. Każdy kolejny dzień rozpoczyna się od — powracającego jak refren w piosence — donośnego “ding dong”. Następnie ma miejsce wręczenie paczki. Narasta bezradność odbiorców przesyłek. Liczby rosną, a wraz z nimi kłopoty. Bo — jak zaprowadzić porządek w pałętającej się po całym domu zgrai pingwinów lub jak zaplanować budżet na ich wyżywienie? Czy rodzina poradzi sobie z takim wyzwaniem?
“365 pingwinów” to zabawna historia z ukrytym — pod płaszczem rymów, humorystycznych ilustracji i sytuacyjnego komizmu — walorem edukacyjnym.
Pingwinów przybywa. Po pierwsze, robi się więc naprawdę tłoczno — i w domu rodziny i na książkowych rozkładówkach. Ku uciesze szczególnie tych najmłodszych czytelników, dla których ilustracje (wielkoformatowe!) zamieniają się w uwielbiane przez nich w tym wieku wyszukiwanki (np. gdzie ukrywa się Sopelek — jedyny odróżniający się od reszty pingwin z niebieską nogą?).
Akcja przyspiesza, a każdorazowy dźwięk dzwonka potęguje komiczny nastrój opowieści. W atmosferze zabawy czytelnik, próbując nadążyć za narracją, dodaje, mnoży, dzieli gromadzące się pingwiny, utrwala nazewnictwo liczebników porządkowych (drugi, siódmy, setny…), rzeczowników nazywających ilości sztuk (tuzin), ćwiczy zapis liczb za pomocą cyfr (liczby jedno, dwu i trzycyfrowe), dostrzega całkiem poważne problemy matematyczne (jak wyżywić 100 pingwinów, jedzących 1 kg ryb dziennie, który kosztuje 10zł?) i śledzi różne strategie ich rozwiązywania. Wszystko w kontekście jasno zarysowanych, choć — trzeba przyznać — szalonych okoliczności.
A gdyby tak arytmetyczne przeliczanie odłożyć na bok i zastanowić się nad kluczowym problemem historii (dlaczego tyle pingwinów opuszcza swój dom i przybywa do opisywanej rodziny?), okaże się, że zaskakujące przesłanie ekologiczne zamyka i kompozycyjnie spaja opowieść “365 pingwinów”. Ale o tym doczytajcie już sami.
Książka “365 pingwinów” Jean-Luc Fromentala z ilustracjami Joëlle Jolivet ukazała się nakładem wydawnictwa Tatarak.
W hiphopowym rytmie polecamy również „Niebieską Kapturkę” udaną reinterpretację zakrawającą o parodię klasycznej bajki.