Fińska seria “Pate” to idealny zbiór książek dla średnio zaawansowanych moli książkowych poszukujących niezwykłych przygód w całkiem zwyczajnym świecie, sporej dawki nieinfantylnego, choć miejscami absurdalnego humoru, skandynawskiego dystansu do nie zawsze idealnego siebie i wciąż roszczeniowego wobec innych otoczenia, miejscami figlarnego, a nierzadko błyskotliwego komizmu, a nade wszystko nieoczywistej szaty graficznej, zbliżonej do estetyki kultury popularnej, mającej potencjał mobilizacji uwagi i skupienia młodego czytelnika.
Dzisiejsza forma opowieści o książkach inspirowana jest strukturą serii “Pate”. Rozwinięcia poniższych akapitów, których nagłówki streszczają kolejne argumenty dowodzące trafności przedstawionej w zajawce tezy, naśladują układ książek, czyli kolejno numerowane, a czasami również tytułowane, rozdziały. Z kolei załączone zdjęcia ilustracji Pasi Pitkänena, dopełniają przedstawioną treść (w książkowej serii, ale mam nadzieję, że i we wpisie również), nierzadko ją interpretując w z lekka karykaturalnym i żartobliwym, ale niewypaczającym stylu.
1. WZAJEMNIE UZUPEŁNIAJĄCE SIĘ – TEKST I ILUSTRACJA
Pisarz Timo Parvela wraz z ilustratorem Pasim Pitkänenem tworzą zgrany duet. Dynamiczna i wciągająca bez reszty akcja, lekki i swobodny styl, autentyczny, miejscami potoczny język, a przede wszystkim posunięty do granic absurdalności, ale nienachalny humor współgra ze swobodnie umieszczanymi na stronie rysunkami przybierającymi kształt komiksów, plakatów, artykułów prasowych, map, list o charakterze wypunktowań, instrukcji i przepisów, map myśli, portretów (tradycyjnych, ale i np. pamięciowych), fragmentów notatek w zeszytach czy historyjek obrazkowych.
Nierzadko również ilustracje dosłownie mieszczą w sobie naprawdę pokaźną dawkę narracji, a nie tylko dopełniającą treść (tak, jak w mapach myśli czy portretach i sylwetkach) czy wypowiedzi poszczególnych bohaterów (tak, jak w komiksach).
Niezaprzeczalnie słowo i obraz stanowią równoległe medium przekazu treści. Czasami tekst zapełnia kolejne strony, innym razem to całostronicowym ilustracjom podporządkowane zostało słowo. Druk i grafika operują również tożsamymi kolorami – miejscami czarna czcionka kontrastuje z w przewadze jasnymi ilustracjami, by po chwili jej biel została zdominowana ciemnymi, często wyrażającymi nastrój sytuacji, ilustracjami.
Pióro Timo Parveli bogate o doświadczenia w pisaniu scenariuszy radiowych i telewizyjnych sprawia, że formy gatunkowe serii sięgają nie tylko do źródeł klasycznych (powieść przygodowa, dziennik), ale i popkulturowych (komiks, scenariusz, blog).
Tylko na pozór zwyczajne podróże (nie zapowiadająca się rewelacyjnie wyprawa wędkarska do Norwegii czy proponowana przez dziwacznie przebranego stryja ekspedycja do Japonii), nudne odwiedziny dawno niewidzianych krewnych czy rutynowo odbywające się treningi piłkarskie drużyny Niedźwiedzi Piłki zwieńczone Turniejem Magików Piłki fabularnie nabierają tempa, a szybko rozwijające się historie zamieniając się z możliwych w niesłychane (np. Messi biorący udział w szkolnym turnieju w małym fińskim miasteczku), a nawet nieprawdopodobne (m.in. morskie potwory – m.in. Kraken, piracka kapitanka Hehab – wygląd oraz jej pojazdo-wehikuły), stanowią idealną treść powieści przygodowych lub przygodowo-podróżniczych.
Nade wszystko relacjonowane wydarzenia przypominają regularnie prowadzone w dzienniku zapiski (z podróży, z codziennych przygód).
Dialogi rozpisane zostały, podobnie jak w filmowych czy radiowych scenariuszach lub internetowych komunikatach, na zasadzie wypunktowań (imię, dwukropek i wypowiedź) bez tradycyjnej pauzy dialogowej i narratorskiego komentarza w formie mowy niezależnej.
Rzadka, choć coraz częściej spotykana w książkach patchworkowa konstrukcja gatunku, stylu i grafiki sprawia, że młodym czytelnikom na co dzień zanurzonym we współczesnej masowej i obrazkowej kulturze podoba się ta oryginalna forma serii.
2. PATE – ZWYCZAJNY BOHATER, NIEZWYKŁY NARRATOR
Głównym bohaterem, ale i autorem przygód okazuje się być kilkuletni uczeń szkoły podstawowej – przeciętny, z typowymi problemami, emocjami i marzeniami, bardziej skryty (częściowo przed światem, rówieśnikami chowa się za opadającą na jego czoło grzywką) niż ekstrawertyczny, ale gdy trzeba odważny na miarę bohatera z kreskówek, posiadający ponadprzeciętną wyobraźnię i po części dzięki niej przeżywający niezwykłe, czasami nieprawdopodobne historie w całkiem zwyczajnym świecie.
Relacje jego bardziej lub mniej możliwych przygód czytelnik poznaje z pierwszej ręki, tzn. z ust pierwszoosobowego narratora, którym okazuje się być sam Pate. Narracja (w tym niezobowiązujący i daleki od wyszukanego żartobliwy i dowcipny język) ujęta w bliską rówieśnikom Patego formę (dziennik, komunikatory internetowe) sprawia, że każde kolejne powiadomienia od znajomych głównego bohatera, jego sprawozdania z codziennych wydarzeń czyta się niezwykle sprawnie. Dodając do tego warstwę graficzną z osobliwymi m.in. mapami myśli młodego narratora, każda kolejna część serii okazuje się bardzo przyjemną, a finalnie zaskakującą lekturą.
3. WSZECHOBECNY HUMOR
Humor pióra Timo Parveli, ale i karykaturalne lub nawet lekko przerysowane ilustracje Pasi Pitkänena nierzadko sięgają absurdu. Komizm pozornie tylko kreowany przez młodego narratora w żadnym wypadku nie jest infantylny (zazwyczaj jest efektem zderzenia dziecięcej niewiedzy z rzeczywistymi sytuacjami, osobami lub ich wypowiedziami), wręcz przeciwnie – dopracowany został do perfekcji, zarówno:
- w warstwie językowej (komizm językowy, przede wszystkim żartobliwe powiedzonka bohaterów, językowe porównania czy dywagacje słowne Patego – przy okazji chylę głowę przed tłumaczką – Iwoną Kiuru, dzięki której przekład śmiało można nazwać językowym majstersztykiem):
Myślę, że Karolina ma poniżej pięćdziesięciu lat. Wiek stryja trudniej określić, ale na pewno jednak poniżej stu. O dorosłych strasznie trudno powiedzieć, ile mają lat, bo wszyscy wyglądają tak, jakby w dzieciństwie bawili się z dinozaurami.
Teraz za to mam dwóch tatów, z których jeden jest inżynierem, a drugi nurkiem, a oprócz tego mamę astronautkę. A co przecież oznacza, że w pewnym sensie jestem synem kosmicznej pilotki i nurka głębinowego. Jak nazywają się takie osoby? Dziecko psa to szczenię, a dziecko konia to źrebię. Czy syn astronautki to kosmiczne stacjątko albo kapsulę albo satelitek lub gagarinek? Czy dziecko nurka to raczej torpedziątko czy kaszalocię? Jestem więc torpedzim gagarinkiem czy kaszalociem satelitarnym?
- podczas nakreślania niefortunnych i niezwykłych wypadków sytuacji, wymuszających na bohaterach zachowanie śmieszne, ale i w trakcie relacjonowania wydarzeń i okoliczności nieprzystających do ogólnie przyjętych norm lub wcześniej określonych przez bohaterów zasad i przewidywań (komizm sytuacji):
Okazało się, że mistrz (walk) wygląda trochę inaczej niż w moich wyobrażeniach. Nie był mały ani pomarszczony. Właściwie zobaczyłem całkowite przeciwieństwo kogoś małego i pomarszczonego. W gruncie rzeczy był tak wielgachny, że Mount Everest mógłby się przy nim schować. Oprócz tego mistrz był prawie goły. Miał na sobie tylko pieluszkę, a przynajmniej tak to wyglądało. I chyba nawet nie był bardzo stary. Stał sobie na kwadratowym dywaniku, uśmiechał się i na powitanie z niesamowitą zwinnością złożył nam ukłon.
Napisałem taką samą wiadomość także do Tottiego, Ribery’ego, Neymara i wszystkich innych zawodników mojej drużyny, a potem włożyłem listy do małych szklanych pojemników na przyprawy. Szkoda, że morze jest tak daleko. Wysyłanie poczty butelkowej byłoby o wiele prostsze, gdybyśmy mieszkali na wybrzeżu.
(…)
Wieczorem spuściłem wszystkie pojemniki pojedynczo przez muszlę klozetową. Nasz pan powiedział kiedyś, że wszystkie wody wpływają koniec końców do morza.
- w prezentowanych typach postaci, w których uwypuklone pewne cechy charakteru, często w zderzeniu z ich przerysowanym wyglądem wywołują efekt komiczny (komizm postaci – kapitanka Hahab, stryj Stuś):
Każda z części jest niezależną historią, przez co nie ma ściśle ustalonej kolejności czytania poszczególnych tytułów serii, choć istnieje faktyczny porządek serii wyznaczony m.in. przez bohaterów pojawiających się po raz pierwszy w poszczególnych, a później i w następnych częściach. Przedstawia się on następująco:
A potem Tukka założył dla mnie tę super hiper megatajną stronę internetową. Mogę tu pisać o wszystkim, co mi wpadnie do głowy, i nikt nigdy niczego się nie dowie. Fajna sprawa. Będę pisał, co mi w duszy gra. Zaczynam od razu.
Pisanie bloga nie okazuje się jednak zajęciem tak rewelacyjnym, jak przekonywał kolega. W dodatku znajomi szybko dowiadują się o nowym hobby Patego. Presja rówiesników, brak tematów do przedstawiania, a nade wszystko utrudniające tworzenie internetowego dziennika przymusowe domowe przygotowania do przyjazdu jakiegoś stryja Stusia (A kto to jest Stuś? Co to jest stryj?) komplikują sytuację. Niespodziewanie okazuje się jednak, że wspomniany brat taty Patego stanie się oto głównym bohaterem bloga. Nie zawsze rozumiane a relacjonowane przez młodego blogera wydarzenia, okoliczności i zachowania stryja staną się przyczyną wielu śmiesznych nieporozumień, małych tragikomicznych incydentów, ale w efekcie szczęśliwego (nawet miłosnego) happy endu.
Mamy rewelacyjną drużynę. Nazywa się Niedźwiedzie Piłki. Chcemy wziąć udział w Turnieju Magików. To będzie coś fantastycznego! Trenuję bez przerwy. Niestety nie wszyscy mogą wziąć udział, bo nie dla każdego jest miejsce. Dla mnie jest. Zamierzam być najlepszy.
Niestety koneksje, znajomości i łapówkarstwo powodują, że Pate nie dostaje się do drużyny. Po chwilach załamania, apatii przychodzi czas mobilizacji i działania. Pate postanawia założyć własną drużynę. Werbowani pocztą butelkową m.in. Messi, Lewandowski i Neymar nie odpowiadają. Koniec końców Pate ustala skład rezerwowy piłkarskiej ekipy z trójnogim psem, 90-letnim sąsiadem Eino i bezdomnym mężczyzną na czele. To nie koniec fabularnych zawirowań. Pojawia się cała masa utrudnień i niesprzyjających, choć arcyśmiesznych zbiegów okoliczności. Czy mało zainteresowana graniem drużyna Patego dostanie się do turnieju, a może nawet zremisuje z przeciwnikami?
Jedziemy na ryby. To znaczy będziemy je łowić, a nie na nich jeździć. W Norwegii.
Pomysł wyprawy wędkarskiej nie do końca odpowiada Patemu. Po pierwsze, rusza mu się ząb, a chyboczący się mleczak na pewno okaże się dla Norwegów i ryb (!) powodem do śmiechu. Po drugie, miejsce Tottiego (trójnogiego ukochanego psa) zajmie Nina (córka kolegi taty Patego). Po trzecie, już na wyprawie, zdolności wędkarskie chłopca nie równają się z umiejętnościami pozostałych. Na szczęście posępna mina głównego bohatera i zapowiadająca się niekończąca nuda znikają, gdy Pate wraz z koleżanką odkrywają starą pożółkłą książkę z opisami tajemniczych morskich stworzeń, m.in. Krakena. Sytuacja nabiera kolorów (w przewadze ciemnych), gdy czteroosobowa załoga postanawia odnaleźć morskiego potwora (każdy z innych pobudek). Zrobi się jeszcze ciekawiej, groźniej (do akcji wkroczy demoniczna kapitanka Hahab), ale, jak na serię “Pate” przystało, komicznie.
PATTE I TOTTI,
zapraszam Was do Japonii!
Pate, czy wiesz, że Japonia jest wyspą? Może wiesz, ale na pewno nie miałeś pojęcia, że to wyspa skarbów. Weź ze sobą wykrywacz metali, to będziemy mogli trochę się zabawiać. Mam nadzieję, że przećwiczyłeś już wszystkie funkcje. Do zobaczenia niedługo!
Zaproszenie stryja dotyczy tak naprawdę poszukiwań legendarnego samurajskiego miecza, z którego można zrobić np. super wytrzymałą zębatkę do nowoczesnego samochodowego silnika napędzanego…kupą. Oto zarys i trafna charakterystyka przygód z ostatniej (do tej pory) wydanej w języku polskim części z serii “Pate” – niesamowite zdarzenia zestawione z prześmiesznymi okolicznościami, dowcipnym językiem i całą masą charakterologicznie różnych od siebie bohaterów. Będzie zabawnie, powieje grozą (znów pojawi się demoniczna piratka Hahab), a niespodziewane zakończenie nie tylko wprawi w zdumienie, ale i skłoni czytelnika do refleksji.
Każda z osobna część lub cała seria “Pate” do kupienia na stronie Wydawnictwa Widnokrąg.
Jeśli lubicie patchwork gatunku, stylu i grafiki, to koniecznie zajrzyjcie na wpis Nowości wśród bestsellerowej i prowokacyjnej serii o „Złym Kocurku”.