“Moja wielka rodzina” jest oszczędnym w słowach i bogatym w ilustracje przewodnikiem młodego czytelnika po meandrach rodzinnych powiązań. Książka opowiada o zawiłych relacjach przeszłości z przyszłością. Snuje czytelne historie o wpływie rodowej tradycji i dziedzictwa ludzkości na każdego człowieka — na nowo narodzone dziecko, którego życie jest w pewnym stopniu ukształtowane przez rodziców, na nastolatka próbującego odnaleźć swoją tożsamość w gąszczu zawikłanych pokrewieństw, aż po staruszka u kresu swoich lat, który we wspomnieniach i pamięci o przodkach odnajduje spokój i bezpieczeństwo.
Inspirująca metafora drzewa
Motywem przewodnim, wiążącym sporo wątków poruszanych w książce staje się czytelna metafora rodziny jako drzewa.
Już na samym początku pojawia się więc drzewo genealogiczne w kontekście konkretnej wielopokoleniowej rodziny jednej z głównych bohaterek, ale i współnarratorki książki. Naszkicowane drzewo uzupełnione portretami członków rodziny pozwala przybliżyć czytelnikom skomplikowaną terminologię pokrewieństw.
Kim są przodkowie, a kim potomkowie? Kogo połączyć z przeszłością, a dla kogo zarezerwowana jest przyszłość? Jak odnaleźć swoją linię pokrewieństwa i swoje pokolenie? Dlaczego niektóre gałęzie są przełamane?
Wreszcie abstrakcyjne wyrażenia — gałąź rodzinna, wspólne korzenie, złamana gałąź, nowe pędy — nabierają znaczenia.
Idąc tropem drzewa, znajdujemy się również w lesie — lesie splatanych ze sobą drzew genealogicznych.
Na tym etapie lektury “Moja wielka rodzina” zasadna okazuje się chęć stworzenia swojego drzewa genealogicznego. Rodzinny projekt może okazać się świetnym pomysłem na spędzenie czasu razem. Otwartą kwestią pozostaje temat wieku tworzonego drzewa, czyli ilości pokoleń, jakie można na nim narysować oraz wielkości, bujności drzewa, czyli ilości spokrewnionych ze sobą osób, które zechcemy pokazać. Inspirująca moc książki w tym względzie jest nie do przecenienia.
Słowne tropy, po których wędruje czytelnik
Gerda Raidt ma zdolność czytelnego wyjaśniania (obrazem i słowami) mocno skondensowanej w narracji terminologii.
Próbkę i ocenę stylu pisarskiego Gerdy Raidt znajdziecie w naszej recenzji jej innej książki – „ŚMIECI – najbardziej uciążliwy problem na świecie!”.
Do wyjaśnionych już na początku lektury pojęć (pokolenie, linia pokrewieństwa, przodkowie, potomkowie) dołącza tradycja i pamiątki rodzinne. Sposób wyrysowania tych ostatnich (materialnych pamiątek, fizjonomii członków rodziny, wiedzy, umiejętności, światopoglądu), na kolejnych trzech rozkładówkach przemawia do wyobraźni najmłodszych. Pomysł z rysowaniem bladą kreską cieni przodków towarzyszących współczesnej rodzinie nie ma sobie równych.
Ciekawi Was co znaczy ‘być połączonym z przeszłością korzeniami’, kim lub czym są ‘duchy przeszłości’, co oznacza ‘stać na ramionach olbrzymów’? Książka “Moja wielka rodzina” z powodzeniem odkryje przed czytelnikiem znaczenie tej rodzinnej enigmatycznej frazeologii.
Rozszerzająca się perspektywa narracji książki “Moja wielka rodzina”
W Gerdzie Raidt uwielbiamy jej szerokie spojrzenie na poruszany problem. Stąd temat ekologii nie był dla nas zaskoczeniem.
Wychodząc od dziedzictwa, czyli wszelkiej pozostawionej po przodkach spuścizny, narratorka zastanawia się, niejako odpowiedź zostawiając czytelnikom, jaki świat obecne pokolenia zostawią swoim potomkom.
Kończąca książkę burzliwa dyskusja bohaterów ma zaktywizować czytelników do przemyśleń i działań.
Książkę zamyka więc klamra tematyczna. Rozpoczynając lekturę od korzeni rodziny, czyli bliskich nam osób, zawędrowaliśmy do rodziny jako całej ludzkości, od przeszłości do przyszłości, której wygląd zależy od nas. Jakie pamiątki zostawimy po sobie dzieciom?
“Moja wielka rodzina” Gerdy Raidt ukazała się nakładem wydawnictwa Babaryba.