Świat nauki lepiej zrozumiał dysleksję, co zaowocowało nową, zaktualizowaną definicją tego zaburzenia. Międzynarodowe Stowarzyszenie Dysleksji (IDA) dokonało istotnej modyfikacji, która może realnie wpłynąć na to, jak szkoły na całym świecie, w tym potencjalnie w Polsce, podchodzą do identyfikacji dzieci potrzebujących pomocy. To ważna wiadomość dla rodziców, których dzieci zmagają się z trudnościami w czytaniu i pisaniu.
Czego brakuje w nowej definicji dysleksji?
Najważniejszą zmianą jest usunięcie sformułowania, które od dziesięcioleci stanowiło fundament diagnozy. Chodzi o opisanie dysleksji jako trudności w czytaniu “często nieoczekiwanych w stosunku do innych zdolności poznawczych”. W praktyce oznaczało to, że przez lata uznawano, iż dziecko z dysleksją powinno mieć wysoki iloraz inteligencji przy jednoczesnych problemach z czytaniem. Taka “nieoczekiwana” luka była warunkiem rozpoznania zaburzenia.
Dlaczego porzucono stary model?
Badacze od ponad dwóch dekad wskazują, że dotychczasowe kryteria były zbyt wąskie i niesprawiedliwe. Okazuje się, że charakterystyczne dla dysleksji problemy z rozpoznawaniem słów i ortografią występują w bardzo podobnym stopniu u dzieci z różnym poziomem inteligencji. Osoby z ilorazem inteligencji poniżej średniej również mogą mieć dysleksję, a stary model często uniemożliwiał im otrzymanie właściwej diagnozy i specjalistycznego wsparcia. Jak podkreślają specjaliści, trzymanie się sztywnego kryterium “rozbieżności” pomiędzy IQ a umiejętnościami czytania nie oddaje prawdziwej natury tego zaburzenia.
Jak szkoły identyfikują uczniów z dysleksją?
Obecnie w wielu placówkach, także poza Polską, wciąż popularna jest tzw. metoda rozbieżności. Polega ona na szukaniu właśnie tej “nieoczekiwanej” luki między potencjałem intelektualnym dziecka a jego faktycznymi osiągnięciami w czytaniu. Chociaż polskie prawo oświatowe ma swoją specyfikę, globalne trendy i rekomendacje wpływają na ewolucję praktyk diagnostycznych na całym świecie.
Alternatywne ścieżki diagnostyczne
Eksperci proponują inne, skuteczniejsze sposoby wykrywania dysleksji. Zamiast skupiać się na testach inteligencji, zalecają bezpośrednie badanie kluczowych umiejętności, które są zaburzone w tym stanie. Należą do nich:
- Świadomość fonologiczna (umiejętność rozpoznawania i manipulowania dźwiękami mowy).
- Szybkość i poprawność czytania zarówno prawdziwych wyrazów, jak i tak zwanych “słów bez znaczenia”.
- Automatyzacja pisania i ortografii.
Model reakcji na interwencję (RTI)
Innym powszechnie stosowanym modelem jest RTI. W tym systemie wszystkie dzieci są początkowo uczone według standardowego programu. Uczniowie, którzy nie robią wystarczających postępów, otrzymują dodatkowe, coraz bardziej intensywne wsparcie (kolejne “poziomy” interwencji). Obserwacja reakcji dziecka na tę pomoc może być ważną wskazówką do dalszej, szczegółowej diagnozy w kierunku dysleksji. Skuteczność tego modelu jest jednak uzależniona od jakości oferowanych interwencji.
Spór wokół zmian: głosy krytyki
Nie wszyscy specjaliści entuzjastycznie przyjęli nową definicję. Niektórzy obawiają się, że rezygnacja z kryterium rozbieżności może przynieść nowe problemy. Ich zdaniem, istnieje ryzyko, że utalentowani uczniowie z dysleksją, którzy dzięki swoim zdolnościom kompensacyjnym osiągają “przeciętne” wyniki w testach czytania, mogą zostać pominięci. W ich przypadku luka między wysokim potencjałem a “zaledwie” średnimi umiejętnościami czytania była wyraźnym sygnałem do działania.
Kwestie równościowe w diagnozie
Zwolennicy zmiany podnoszą również argument dotyczący sprawiedliwości. Stary model dyskryminował dzieci z rodzin o niższym statusie socjoekonomicznym, uczniów pochodzących z mniejszości etnicznych czy tych, dla których język szkolny nie jest językiem ojczystym. W tych grupach testy inteligencji bywają obarczone błędem, co skutkowało zawyżaniem lub zaniżaniem wyników i w konsekwencji – odmową dostępu do niezbędnej pomocy. Nowe, bardziej bezpośrednie badanie umiejętności czytania ma szansę być obiektywniejsze.
Dysleksja to nie wyrok – odpowiednie wsparcie robi różnicę
Niezależnie od tego, czy u Twojego dziecka zdiagnozowano dysleksję, czy dopiero obserwujesz pierwsze trudności z czytaniem, kluczowe jest budowanie pozytywnego stosunku do książek. Dzieci z dysleksją często potrzebują więcej czasu i innego podejścia, ale z odpowiednim wsparciem mogą odkryć radość z czytania.
Jeśli szukasz praktycznych sposobów na rozbudzenie u dziecka miłości do literatury – zarówno tego czytającego płynnie, jak i borykającego się z trudnościami – sprawdź nasz przewodnik: Jak zachęcić dziecko do czytania – 12 sprawdzonych sposobów, które naprawdę działają. Znajdziesz tam konkretne metody, sprawdzone tytuły książek oraz porady, jak uczynić czytanie przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem.
Warto też pamiętać, że najskuteczniejsza jest wczesna interwencja – już w wieku przedszkolnym można usprawniać funkcje poznawcze, które są kluczowe dla późniejszej nauki czytania (więcej o takich ćwiczeniach przeczytasz w artykule O trzech takich, co przeciwdziałają dysleksji).
Pamiętaj: każde dziecko zasługuje na szansę pokochania czytania – niezależnie od tego, jak długa będzie jego droga do tej umiejętności.
Co to oznacza dla rodziców?
Ewolucja definicji dysleksji to proces, który z czasem może dotrzeć do polskiego systemu edukacji. Dla rodzica najważniejszy jest samodzielny, czujny obraz dziecka. Jeśli obserwujesz u swojej pociechy uporczywe problemy z opanowaniem czytania i pisania – niezależnie od tego, czy jest ono “inteligentne”, czy ma przeciętne wyniki w nauce innych przedmiotów – nie zwlekaj z szukaniem pomocy u specjalisty, na przykład logopedy lub pedagoga-terapeuty. Kluczowe jest skupienie się na konkretnych trudnościach, a nie na etykietkach. Pamiętaj, że dysleksja nie jest związana z lenistwem czy brakiem inteligencji, a odpowiednio wczesna i trafna interwencja może znacząco poprawić komfort życia i wyniki w nauce.




