“Lodorosty i bluszczary” Jerzego Ficowskiego to obszerny zbiór prawdziwie poetyckich tekstów dedykowanych młodym odbiorcom. To niezburzone słownymi zabawami oraz bogactwem nośnych metafor doskonały rytm i harmonijna melodia wiersza. To żywa tradycja kultury i folkloru dziecięcego oraz dosłownie ożywająca (często personifikowana) i cyklicznie zmieniająca się przyrodnicza sceneria świata przedstawionego.
Bogata liryczna kolekcja dla najmłodszych odbiorców
“Lodorosty i bluszczary” to najobszerniejszy z dotychczas opublikowanych wyborów wierszy dla dzieci Jerzego Ficowskiego, znakomitego poety tworzącego dla dorosłych i dzieci, prozaika, tłumacza, znawcy twórczości Schulza, autora wielu piosenek i cyganologa – odkrywcy i popularyzatora pisarstwa Papuszy.
W niniejszym zbiorze ukazały się liryki dla najmłodszych odbiorców pisane przez Ficowskiego przez ponad trzy dekady od połowy lat 50.
To prawie wszystkie wiersze dziecięce poety publikowane w poszczególnych wydaniach książkowych, również na łamach czasopism. Niektóre pochodzą także z rękopisów, które odnalezione zostały w archiwum autora.
Wierszowany kalendarz
Kompozycja książki wyznaczana jest tematyką wierszy, czyli rytmem zmieniających się pór roku.
Oddaje w tym miejscu głos Jarosławowi Borowcowi, który wybrał i opracował wiersze do zbioru, ale i napisał, załączony na końcu tomu, “List do Pana Jerzego Ficowskiego” (nieżyjącego już wtedy), w którym tak oto wyjaśnia strukturę przygotowanej książki:
Już wcześniej wiedziałem, że jest Pan w ogromnej mierze “poetą przyrody”, ale dopiero praca nad tym tomem uprzytomniła mi, jak często ich tło i scenerię stanowi rytm zmieniających się pór roku. Chciałem więc tylko poukładać wiersze zgodnie z ich naturalną skłonnością, a one same ułożyły się na kształt “wierszowanego kalendarza”. Ani juliańskiego, ani gregoriańskiego, ale właśnie kalendarza… Ficowskiego.
Następujące po sobie rozdziały książki to więc “Zima”, “Wiosna”, “Lato” i “Jesień”. Cykliczność czasu, rytmiczna ciągłość, dosłowne zataczanie koła natury podkreśla obecność ostatniego, piątego, rozdziału – kolejnej “Zimy”. Swego rodzaju przewidywalność w zdarzeniach otaczającego świata, powtarzalność przyrodniczych zjawisk, sprawia, że świat przedstawiony wierszy dla dzieci Jerzego Ficowskiego jest bezpieczny i harmonijny. Czas oczywiście nieubłaganie mija, ale płynie powoli, niespiesznie, a nieustannie odradzająca się przyroda, jej rytmiczność, całkowicie zaciera myśl o ludzkim przemijaniu.
Tłem dla wykreowanych przez Ficowskiego bohaterów i zdarzeń stają się odpowiednie dla poszczególnych pór roku zjawiska przyrody, święta, ludowe tradycje i obyczaje, ale i popularne (właściwie niezmienne przez wieki) dziecięce zabawy i zwyczaje.
W zimowych wierszach czytamy więc o białym puchu (“To już zima”), siarczystym mrozie (“Wiatr, śnieg i mróz”), bajkowym szronie (“Szron”), bożonarodzeniowej choince (“Choinka”), kolędowaniu (“Hej kolęda”), przygotowaniach do świąt (“W chowanego”), równocześnie o turlaniu się z pagórków, pędzących przez zaspy sankach (“W zimie”) czy niesfornych bałwanach (“O bałwanie – chuliganie”).
Wiosenne liryki prezentują lutowe roztopy (“Roztopy”), budzącą się z zimowego snu naturę (“Kołysanka i pobudka”, “Urodziny motyla”), wielkanocną radość (“O mazurku i oberku”) czy majowe przemiany przyrody (“Zielona majka”).
Z kolei lato w wierszach Ficowskiego to przede wszystkim czas wakacyjnej beztroski i niespiesznej eksploracji świata (“Na progu wakacji”, “Bursztynowe koraliki”, “Słonecznik”, “Lipiec”, “Plaster miodu”, “Zachód słońca”).
Jesień bardzo mocno osadzona została w dziecięcych realiach. Wiersze dotyczą więc ważnych dla najmłodszych spraw, w tym m.in. szkolnych obowiązków (“Jaś odrabia lekcje”, “Zabawa cyferek”, “Tabliczka mnożenia”, “Dyktando”). Nie brakuje oczywiście przyrodniczych akcentów – listopadowej pluchy czy jesiennych kolorów (“Rozmowa z jesienią”, “Listopad”, “W deszczu”).
Zabawa słowem i formą
Porządek świata przedstawionego wynikający z cykliczności natury współgra z harmonią jednolitej stylistyki wierszy. Tworzą ją: literacki język, bogactwo słownictwa, mnogość (ale nie przepych) poetyckich środków wyrazu, w tym częste personifikacje zjawisk przyrody (pory roku jako matki, kobiety, dostojne panie, np.: “Jejmość zima z córeczkami”; mróz jako artysta malujący wzory na oknach lub wędrowiec, np. “Wieczorem kwitną chwasty mrozu”, “Biały pielgrzym”), nośne epitety, porównania i metafory (“…na mego okna srebrnej łące”; “…w każdym oknie niby w szklarni”; “…daje im styczniowe lody/posypane drobnym szronem”).
Poetykę wierszy bliską Leśmianowej fascynacji językiem czy może Tuwimowej zabawy słowem zapowiada tytuł tomu (“Lodorosty i bluszczary”). Liczne inne neologizmy naśladujące dziecięcy język (np. denerwujek – “Denerwuje”, kolędziołek – “Kolędziołek”, błotołazy – “Wynalazca”), zabawy z dźwiękiem słów, a czasami nawet archaiczne wzmianki (pocztylion, dyliżans, sakwa – “Pocztylion”) nie burzą harmonijnego rytmu i melodii wiersza.
Gatunkowo teksty ze zbioru nawiązują (czasami poprzez dosłowne wskazanie formy literackiej przez autora w tytule lub treści wiersza) do fantastycznych baśni pełnych antropomorfizowanych zjawisk przyrody czy ingerencji mocy nadprzyrodzonych (“Jejmość zima z córeczkami”, “Dom, w którym śmieszy”), bajek, w tym bajek zwierzęcych (“Bajka o gruszkach ze złotym gryzakiem”, “O pająku muzykancie”, “O dwóch świerszczach”), wierszowanych zagadek i wyliczanek (“Co to?”, “Kto powiedział?”, “Pytania”), lirycznych rozmów (“Rozmowa z jesienią”, “Czy na niedzielę będzie tęcza?”) lub, najczęstszych w tomie, plastycznych opisów zjawisk przyrody, zwyczajów i prozaicznych zdarzeń ze świata młodych bohaterów (“Gawron na śniegu”, “Grudzień”, “Stary kasztan”).
Inspiracja dzieckiem bez zbędnego moralizatorstwa
Bohaterami swoich liryków Ficowski czyni najczęściej przedszkolno-szkolną dziatwę. Darzy ją jednak szacunkiem, traktując kulturę dziecięcą w kategoriach twórczej i życiowej inspiracji.
Do tematycznie wspomnianej już młodzieńczej beztroski dołącza dziecięce podziwianie świata, poprzedzone uważną obserwacją, często na kolanach, z nosem przy kwiatkach, świerszczach czy ślimakach (“Jedzie konik”, “Groszek pachnący”, “Rozmowa ze ślimakiem”) i dosłowną sensualną eksploracją przyrody (“Muszla”, “Bursztynowe koraliki”).
W wierszach nie ma moralizatorstwa, dydaktyzmu, ale i fałszywie idyllicznego świata. Oszem obecna jest dziecięca beztroska, baśniowość i metaforyczność na przykład w tłumaczeniu zjawisk przyrody i fizycznego świata (“Bajka o gruszkach ze złotym ogryzkiem” – czyli o żarówkach; “Szron” – czyli o mgle w proszku; “Jejmość Zima z córeczkami” – wyjaśnianie zimowych zjawisk poprzez odwołanie do baśniowych zwyczajów Zimy i córek, niczym mitycznych losów Demeter i Kory), ale granica między dosłowną rzeczywistością a kreowanym zmyśleniem (bajki, baśnie, sny) jest wyraźna.
Wydanie i grafika ucztą dla zmysłów
Książka ukazała się w dwóch niezależnych, kontrastujących ze sobą wariantach okładkowych.
Graficzne opracowanie zbioru, wszelkie zabiegi edytorskie sprawiają, że lektura staje się ucztą dla zmysłów – wyraźnie wyczuwalna faktura na okładce, dekoracyjna wklejka, tasiemkowe zakładki, złamana biel papieru, jednolita czcionka, każda strona opisana autorem, tytułem, nazwą rozdziału i numerem strony, a nade wszystko towarzyszące wierszom (nie wybijające się na pierwszy plan) stonowane ilustracje: czarno-białe z towarzyszącym kolorem (zależnym od pory roku) – niebieskim (zima), zielonym (wiosna), żółtym (lato) i czerwonym (jesień).
Otwartą kwestią pozostaje pytanie, czy dostrzegane i doceniane przez dorosłych wizualne walory książki trafiają w gust najmłodszych czytelników.
Niezaprzeczalnie wiersze z tomu “Lodorosty i bluszczary” doskonale się czyta i słucha, równocześnie wyobrażając minimalistycznie odmalowany w tekstach świat.
Ale piękne książki zawsze
lubią kończyć się za wcześnie!
Przeczytałem książkę.
Nocą bajka powróciła we śnie.
Może również dla Was idealną porą na inspirującą lekturę, wzniecającą senne imaginacje i marzenia, okaże się wieczór.
“Lodorosty i bluszczary” Jerzego Ficowskiego w opracowaniu i wyborze Jarosława Borowca z ilustracjami Gosi Herby ukazały się nakładem Wydawnictwa Wolno.