Seria “InwestyGatory” to połączenie komiksowego hitu lat 80., czyli “Wojowniczych Żółwi Ninja” z kultowymi serialami tamtych czasów, czyli “Inspektorem Gadżetem” i “Drużyną A”. W tytułach Johna Patricka Greena w rolę tajnych detektywów wcielają się inne gady – mianowicie aligatory i z oprzyrządowaniem dorównującym Inspektorowi Gadżetowi rozwiązują sprawy zlecone im przez Tajny Resort Oddziału Policji. A że czasami śledztwo nie zawsze idzie po ich myśli, muszą, jak na przyjaciół każdej “Drużyny A” przystało, oczyścić się z zarzutów. Mnóstwo szalonego humoru, dynamicznych zwrotów akcji i absurdalnego namnożenia wątków to gwarancja dobrej zabawy!
Komiksy dla dzieci, czyli jak zacząć przygodę z komiksami – TOP 15.
Uwielbiamy komiksy – my i nasze dzieci. W zdecydowanej większości lubimy czytać je wspólnie. Tak też było z serią “InwestyGatory”. Na chwilę obecną cykl liczy 2 tytuły, 3 ma już swoją zapowiedź.
Przyznam jednak szczerze, że podczas lektury pierwszych rozdziałów nie wiedziałam, czy śpiewać peany na cześć wielowątkowej i ostatecznie składającej się w spójną całość fabuły, czy też besztać tzw. kibelkowy humor autora. Na szczęście rozbudowany świat kryminalistyczno-sensacyjny na ziemi (ŚWIAT NAUKI, gastronomiczny lokal UBITA NA PUCH), pod jej powierzchnią (KWATERA GENERALNA T.R.O.P. u), ale i w powietrzu (to z kolei teren działania NEUROCHIRURGA pod postacią HELIKOPTERA) i ogrom początkowo niezwiązanych ze sobą bohaterów powoli, strona po stronie zazębiają się. Zagmatwana fabuła ma więc rację bytu, ba – okazuje się nawet bardzo mocną stroną serii. Z kolei puszczanie się w głąb kanału jako forma transportu do głównej siedziby detektywów czy komentarze na temat nierzadkich gastrycznych przypadłości jednego ze śledczych wywoływały moją irytację i niesmak. Za to juniorzy… zaśmiewali się w nieskończoność. I wiecie co? Wszystko ma przecież swoje uzasadnienie w prawach wieku czytelnika. Dla kilku-, a nawet kilkunastolatka żarty o kupie, bąkach i sensacjach żołądkowych zawsze są w modzie.
Kończąc temat mojej konsternacji podczas lektury, dodam, że do absurdalności sytuacji czy fizycznej natury bohaterów (neurochirurg przeistaczający się w helikopter, naukowiec z bananowymi rękami, zdolność swobodnej konwersacji pacjenta z innymi podczas operacji na otwartym mózgu), ale i do ekscentrycznej gry słów trzeba się przyzwyczaić. Warto! Tylko wtedy na luzie docenimy swobodną wirtuozerię języka bohaterów (ukłony dla tłumaczki, która oddała finezyjne frazeologizmy oryginału, włączając do nich polskie akcenty, m.in. w piosenkach, które towarzyszą działaniom głównych bohaterów) i fabułę obfitującą w dynamiczną akcję.
By przekonać się, że praca detektywa wcale nie jest taka łatwa (więc humor i absurd się przydają!), dołączcie do duetu aligatorów – Mango i Brasza. Spróbujcie razem z nimi rozwiązać sprawę zaginionego restauratora Wąsiora oraz dopilnować, by kod klajstronu z wystrzelonej rakiety nie dostał się w niepowołane ręce. Macie okazję powałęsać się nie tylko po zapleczu kuchennym cukierni czy laboratoriach nowoczesnego naukowego centrum, ale i zapuścić się w podziemne korytarze śledczej kwatery pełnej innowacyjnych rozwiązań detektywistycznych. Wszystko po to, by wpaść na trop (w pierwszym tomie) – HOUDINO, czyli prehistrorycznego prestigatora łasego na urządzenie dokonujące cyfryzacji pieniędzy fizycznych oraz (w drugim tomie) KRAKERDYLA, czyli krakersa z drugiego wypieku, który marzy o posiadaniu S. Z. A. T., czyli Specjalnej Zaawansowanej Antyterrorystycznej i dzięki nim stać się niebywale silnym.
“InwestyGatory” oraz “InwestyGatory. Pełne zanurzenie” Johna Patricka Greena ukazała się nakładem wydawnictwa Jaguar.
Komiks Ariol – słodko-gorzka satyra nie tylko dla dzieci.