Czy “Mała Księżniczka” jest kopią w żeńskim wydaniu, plagiatem kultowej filozoficznej powiastki Antoine’a de Saint-Exupéry’ego? Nie! Feministyczną wariacją? Po trosze. Kilkukrotna lektura obu powieści pozwala nam mówić o “Małej Księżniczce” jako o reinterpretacji, dopełnieniu, momentami nawet o kontynuacji francuskiego klasyka.
Książka Karoliny Lewestam zachowuje baśniowy gatunek oryginału, a w konsekwencji możliwość podwójnego — filozoficznego i realistycznego odczytania wędrówki młodej bohaterki. Sprawdzi się więc jako dziecięca bajka z motywem podróży na pierwszym planie. Dorosłym z kolei pod warstwą fantastycznych wydarzeń i bohaterów pełniących funkcję alegorii i symboli pozwoli odkryć głębsze prawdy na temat miłości (Tulipan i Mała Księżniczka), przyjaźni (Mała Księżniczka i Amelia Earhart — narratorka powieści), ludzkiej natury i porządku świata.
Wartością naddaną “Małej Księżniczki” jest nowa i niepowtarzalna osobowości tytułowej postaci. Mała Księżniczka twardo stąpa po ziemi. Nie będzie wyobrażać sobie jednorożca ukrytego w pudełku (w klasyku — baranka w skrzyni), nie chce udawać czegoś, czego nie ma, żąda rzeczy prawdziwych, najważniejsze dla niej jest to, co widzialne dla oczu. Śmielej mówi o swoich potrzebach, a w obliczu prawdziwej próby potrafi zajrzeć w najmroczniejsze zakamarki swojej osobowości, dając się wgryźć w siebie wilczycy, by w ten sposób wyzbyć się swoich najskrytszych leków.
Główna bohaterka wreszcie nabiera wyraźnych barw, przez co historia przemierzającej wszechświat Małej Księżniczki jest czymś więcej niż pochwałą marzeń i patrzenia sercem. Autorka nie stawia bowiem na przeciwnych szalkach wypaczonej dorosłości i dziecięcej szczerości. Nie kreuje bohaterów i świata przedstawionego nawołującego do bezwzględnych poświęceń w imię miłości. Pozwala im za to patrzeć na walkę przyjaciółki z bestią, a wszystko to w imię prawdziwej przyjaźni, miłości, ale i akceptacji siebie z całym arsenałem słabostek, przyzwyczajeń i skłonności. Czarnego Coś w sobie nie trzeba się bać, ale można to oswoić, jak lisa z “Małego Księcia”. Autorka i narratorka mówią jednogłośnie: działaj, leć, dasz radę, wszyscy ci pomogą, bo… bo to jesteś ty, bądź wolna(y), szczęśliwa(y).
“Mała Księżniczka” nie jest podróżą zagubionego dziecka w świat dorosłych, w dodatku męskocentryczny — nie ma Króla, Pijaka, Geografa, są za to mocno kontrastujące z główną bohaterką: żądna atencji i pochwał Królowa, obawiające się odrzucenia, w konsekwencji samotna mewa, próżna modelka.
Polska reinterpretacja “Małego Księcia” nie opowiada wyłącznie o ucieczce przed swoimi strachami, wymaganiami innych. Jest relacją z wędrówki w głąb siebie, w poszukiwaniu prawdy i odwagi, która pozwala zaakceptować nam swoje wszystkie emocje i niedoskonałości.
Owocnej podróży!
“Mała Księżniczka” Karoliny Lewestam ukazała się nakładem Wydawnictwa W.A.B.
Polecamy wymykającą się gatunkowym klasyfikacja kolejną czytelniczą ucztę, czyli książkę “Jestem Aki”. Recenzja czeka we wpisie – „Jestem Aki”, czyli w poszukiwaniu siebie i świata.