Przeciwieństwa się przyciągają. Pan Wrona – nadąsany sceptyk, który jednak chwilami potrafi obudzić w sobie głęboko skrywaną duszę renesansowego wynalazcy i konstruktora (pomysłodawca maszyny do naprawy zjeżdżalni i urządzeń do szybkiego sprzątania obory) czy twórczego naukowca i pisarza (niedoszły autor naukowej rozprawy o powstawaniu białego mleka z zielonej trawy) i sympatyczna, pomysłowa, a przede wszystkim zawsze optymistycznie patrząca na życie krowa. To para tylko z pozoru niedobrana. Tym razem w komiksowej odsłonie.
Autorką tekstu (mistrzowskich dialogów, kapitalnego humoru, plastycznych opisów) wszystkich wymienianych niżej historii jest Jujja Wieslander, czasami również w duecie z Tomasem Wieslanderem. Z kolei Sven Nordqvist stworzył ilustracje – szczegółowe, wspaniale oddające klimat wiejskiego środowiska (obory i całego gospodarstwa, pastwisk, lasów i pól), ekscentrycznego charakteru Mamy Mu i Pana Wrony oraz dynamizmu akcji ich niecodziennych przygód.
Pojedyncze opowiadania
Uwielbiamy przygody tej dwójki. Przede wszystkim pozycje dedykowane jednej przygodzie głównych bohaterów, wielkoformatowe, z ilustracjami zajmującymi czasami nawet większość rozkładówki. Do tej pory ukazało się 8 tytułów:
Zbiory opowiadań
Starszy syn (ja pod pretekstem czuwania nad jego techniką czytania (;)) zaczytuje się wciąż od nowa w dwóch zbiorach kilkunastu opowieści dla nieco starszych miłośników niezwykle sympatycznej krowy i charyzmatycznego (!) wrony, czyli w “Mamie Mu na drzewie i innych historiach”
oraz w “Mamie Mu na rowerze i innych historiach”.
Kolorowanki
Całkiem przypadkiem odkryłam gratkę dla najmłodszych czytelników i słuchaczy, czyli “Kolorowankę Mamy Mu i Pana Wrony”. Przykładowe strony malowanek, a więc przygody przytrafiające się dwójce przyjaciół można podejrzeć na stronie Zakamarków.
Obecnie zapasy magazynowe zostały wyczerpane, więc zdeterminowanych miłośników Mamy Mu odsyłam do przeszukiwania rynku wtórnego.
Komiksy
Ostatnio w nasze ręce trafił zbiór komiksów ze wspomnianymi bohaterami – “Mama Mu na wycieczce i inne komiksy”. Jest to jednak pozycja nietypowa na tle całej wymienionej literatury z osobliwą parą przyjaciół w roli głównej.
Po pierwsze, to zbiór czterech opowieści, z których dwie powstały na podstawie publikowanych już wcześniej książkowych historii. Dwa komiksowe tytuły “Sto szczeniaków” i “Czy jesteś moim przyjacielem” to równocześnie finalne przygody pochodzące z tomu “Mama Mu na drzewie i inne historie”.
Po drugie, o ile oryginalne pozostają dialogi Jujji Wieslander (w tłumaczeniu Michała Wronka-Piotrowskiego), to ciekawie wygląda kwestia ilustracji. Duet Micaeli Favilli (szkice) i Elin Fahlstedt (kolorystyka) odpowiedzialny jest za stronę graficzną komiksów. Miejscami widać starania artystek mające na celu misterną imitację rysunków Svena Nordqvista. Z drugiej strony, autentycznych ilustracji w typowo tekstowych zbiorach opowiadań mogących służyć jako wzór do naśladowania jest dosłownie kilka. Zdecydowana więc większość komiksowych rysunków jest indywidualnym wyobrażeniem duetu pań, inspirowanych oczywiście publikowanymi pomysłami Svena Nordqvista. Celowo nie używam słowa “kopiowanie”. Pracy szwedzkich ilustratorek nie staram się oceniać na zasadzie zgodności z oryginałem, zręcznej podróbki czy niedoścignionego falsyfikatu. Wiele kontrowersji narosło bowiem wokół takiego spojrzenia na graficzną stronę komiksów. Niesłusznie.
Dla dzieci jednak tropienie malarskich osobliwości Micaeli Favilli i Elin Fahlstedt w zestawieniu z kunsztem samego Svena Nordqvista okazało się zajmującą aktywnością towarzyszącą czytaniu. Załączam obrazy z dwóch analogicznych historii.
“Sto szczeniaków” w “Mama Mu na drzewie i inne historie”:
“Sto szczeniaków” w “Mama Mu na wycieczce i inne komiksy”:
“Czy jesteś moim przyjacielem?” w “Mama Mu na drzewie i inne historie”:
“Czy jesteś moim przyjacielem?” w “Mama Mu na wycieczce i inne komiksy”:
Nie ulega wątpliwości – znaczenie pierwowzoru szwedzkiego ilustratora podkreśla fakt, że to właśnie jego nazwisko widnieje w miejscu autora ilustracji zbioru komiksów.
Po trzecie, wersja komiksowa okazuje się trafionym wyborem zarówno dla dzieci stawiających pierwsze kroki w samodzielnym czytaniu, jak i dla odbiorców, którzy do tej pory nie odkryli fenomenu szwedzkiej i zwierzęcej pary przyjaciół.
Tych pierwszych zwabi:
- optymalna długość każdej z czterech sekwencyjnych historii obrazkowych (cały zbiór liczy 60 stron wliczając okładkę, spis treści),
- wyłącznie wielkie i drukowane litery czcionki bezszeryfowej (łatwiejszej do różnicowania na początkowym etapie czytania) wszystkich dialogów i monologów bohaterów, wszelkich odgłosów towarzyszących zdarzeniom,
- przejrzyste rozmieszenie na białym tle strony kolorowych, kwadratowych lub prostokątnych kadrów (maksymalnie 6 na stronie),
- tylko dwa rodzaje dymków: mniej lub bardziej okrągłe z kwestiami widocznych w kadrach bohaterów oraz prostokątne zawierające rzekomo narratorski komentarz oraz wypowiedzi postaci literackich nie mieszczących się w kadrze
Z kolei dla czytelników lub słuchaczy, dla których cztery historie będą pierwszym spotkaniem z Mamą Mu i Panem Wroną, komiksy okażą się, potocznie rzecz ujmując – mocnym – bo dynamicznym (ze względu na nieustannie toczące się i rozwijające akcję dialogi postaci) i ekspresyjnym (z racji wysuwających się na pierwszy plan barwnych, równie szczegółowych jak oryginalne, ilustracji) wstępem do pozostałej, bardziej tekstowej i narracyjnej, literackiej twórczości z kultowymi już bohaterami książek dziecięcych.
Każda z czterech komiksowych (ale i nie tylko) historii zaraża optymizmem. Radosne usposobienie Mamy Mu, jej anielska cierpliwość oraz niewyczerpana afirmacja świata łagodzą malkontenctwo zgorzkniałego, ale jednak sympatycznego Pana Wrony. Pełne komizmu, ale zabarwione jednocześnie absurdem opowiadania pokazują, że warto mieć marzenia, a determinacja, pomysłowość i stoicki spokój okazują się wcale nie trudną drogą do osiągnięcia tylko z pozoru niemożliwych rzeczy (bo przecież krowa może jechać na piknik na rowerze, stać na jednej nodze, a dla przyjaciela postara się nawet wspiąć na drzewo).
By akceptować odmienne charaktery i sposoby bycia ludzi obok nas, by doceniać przyjaciół, by cieszyć się z drobnostek, by mieć przy sobie różowe (krowie – choć brzmi to trywialnie) okulary, które można w każdej chwili założyć, a te czarne (wronie) po prostu zgubić – tego życzę wszystkim czytelnikom i słuchaczom Mamy Mu.
Do kupienia na stronie Wydawnictwa Zakamarki.