“Jestem Aki” to niezwykła opowieść. Nietypowi są w niej bohaterowie — to małe, dziwaczne, nie zawsze sympatyczne owady. Fabuła nie jest dynamiczna, a narracja niespiesznie relacjonuje podróż głównego bohatera, kolejne “spotkania” z mieszkańcami lasu, ich dialogi i przemyślenia Akiego. Osobliwy jest język, jakim Dorota Kassjanowicz snuje historię wkraczającego w świat dorosłych Akiego — pełen metafor, wieloznaczności, ale i zabaw dosłownością języka. Gatunkowo “Jestem Aki” również wymyka się klasyfikacjom — jest przygoda (powieść przygodowa?), są całkiem poważne filozoficzne rozważania (opowiastka filozoficzna?) i pierwszoplanowy motyw samotnej podróży oraz kolejno składających się na nią spotkań (współczesna baśń?). Niekonwencjonalna forma, gąszcz językowych metafor i liczne nieoczywistości w warstwie zdarzeń sprawiają, że “Jestem Aki” nie łatwo trafia w gust współczesnego młodego czytelnika, nastawionego na klarowność i rozmach perypetii bohaterów, a przy tym lekki styl narracji. Za to dla wybranych jest prawdziwą czytelniczą ucztą.
Aki, czyli jaki?
Aki jest młodym owadem. Ma trzy pary odnóży, liczne wypustki na pancerzyku i czułki. Tyle wiemy o wyglądzie głównego bohatera. To całkiem sporo biorąc pod uwagę pozostałą część charakterystyki Akiego, a przede wszystkim jego imię, jakie wybrali dla niego rodzice.
…wydawało im się to najlepszym rozwiązaniem, bo choć byli jego rodzicami, nie wiedzieli, co z niego wyrośnie. Czy będzie TAKI, czy może TAKI? Nic, ale to nic nie wydawało się w tej kwestii pewne. Właśnie dlatego nadali mu imię będące kawałeczkiem “TAKIEGO”, który dopiero “Takim” (a nie innym) miał się stać.
Pewnego dnia, gdy Aki okazuje się być na tyle samodzielny, by poradzić sobie w świecie, zgodnie ze starym owadzim zwyczajem rodzice bardzo zdawkowo oznajmiają mu, że “wyruszy w drogę”. Pełna troski mama dodaje – “Nie ma się czego bać”. Tata z kolei naukowym tonem przypomina synowi – “Jesteś owadem. A za drzwiami jest las”. Tyle i aż tyle.
Motywacja nadania takiego, a nie innego imienia głównemu bohaterowi oraz powściągliwość w opisywaniu synowi czekającej go przyszłości to równocześnie jedna z kilku puent historii. Wyraźnie rysuje się opozycja — po jednej stronie — współczesnej rodzicielskiej nadopiekuńczości, narzucania dzieciom niespełnionych samemu ambicji, etykietowania osobowości czy zachowań oraz — po drugiej stronie — dziecięca wolność wyboru… siebie i samodzielność w kształtowaniu tożsamości.
Aki wyrusza więc w samotną podróż, na “spotkanie”.
Spotkania Akiego
Aki wkracza w las, w nieznane. W opowieści da się zauważyć podobieństwo do Małego Księcia zwiedzającego wszechświat. Spotkania bohatera opowieści Antoine᾿a de Saint-Exupéry᾿ego z mieszkańcami planet oraz rozmowy Akiego z kolejno napotykanymi owadami okazują się dla tytułowych postaci niezwykle cennym doświadczeniem, prowadzącym do lepszego rozumienia świata i siebie. Tyle tylko, że u Doroty Kassjanowicz sylwetki owadów symbolizujących określone typy ludzkie mają szansę się zmienić, właśnie dzięki spotkaniu z Akim, w przeciwieństwie do Pijaka, Geografa czy Króla z francuskiej powiastki filozoficznej.
A kogo spotyka Aki? M.in. zarozumiałego, ale samotnego Gdziebądzia, dwulicową, próżną, nieznającą umiaru An-Antoniną, dominującego i wyniosłego skorka Wacława — marnego tancerza, ale niczego sobie aktora, początkowo niesympatyczną, ale wkrótce całkiem miłą Isię – zgrzytnicę, Adasia obawiającego się bycia zwyczajnym, dlatego uwielbiającego “poprawiać” rzeczywistość, wstydliwego pasikonika Jagódkę, szukających sensacji trzmiela i jętkę Praszczatka, lękliwego i hipochondrycznego Mini Mini (gąsinice – motyla) i wielu innych cudacznych, początkowo niesympatycznych owadów, dzięki którym powoli dojrzewa (wkraczając w świat dorosłych), poznając siebie i różnorodnym świat.
Nienachalne moralizatorstwo, filozofowanie i zabawa językiem
Tekst opowieści pełen jest metafor, wieloznaczności, ale i zabaw dosłownością języka.
Aki zauważył, że jej “no” mieści w sobie ze sto dwadzieścia cztery słowa, nie licząc przecinków i kropek, i się uspokoił. Bo to były bardzo dobrze dobrane słowa, w sam raz na daleką drogę. Spakowane w jedno małe “no”, żeby nie miał za dużo do dźwigania.
Znowu minęło tyle czasu, ile zwykle w takim czasie mija, i zaczynało świtać. Całkiem nowe, jeszcze prawie nieużywane, poranne promienie słońca ostrożnie zapuszczały się w głąb lasu. To tu, to tam zaczepiały o gałązki, potykały się o leżące na ziemi szyszki i przytulały się do pni drzew.
W gąszczu subtelnych przenośni, porównań i epitetów znajdziemy całkiem sporo wartych przedyskutowania myśli.
Każdy powinien sam się przekonać, kim jest. I co lubi.
Czy prawdziwe jest to, co się widzi? Czy to, co chce się widzieć? A może to, w co się bardzo wierzy?
Nie miałem pojęcia, że takie słowa siedzą w mojej głowie — pomyślał zaskoczony Aki. – Jeślibym z nikim o niczym nie rozmawiał, to bym się pewnie o tym nigdy nie dowiedział. A gdybym nigdy niczego się nie przestraszył, to bym niczego dobrego o baniu się nie wiedział.
Książka “Jestem Aki” Doroty Kassjanowicz z nieoczywistą szatą graficzną Patryka Hardzieja (łączącą jesienną i bajkową kolorystykę z odrealnionymi niedającymi się jasno skategoryzować postaciami — ni to robotów, ni owadów) ukazała się nakładem wydawnictwa Tashka.
Koniecznie sprawdźcie adaptację teatralną “Jestem Aki” w wykonaniu aktorów Teatru Banialuka w Bielsku-Białej. Nasza cała czwórka była zachwycona spektaklem. Ja — wybrzmiałym głośno tekstem, a synowie scenografią i kostiumami. Zerknijcie na zapowiedź “Jestem Aki” z wokalną interpretacją, którą realizuje Krystyna Czubówna.
Sprawdźcie również „Niedźwiedzia w wielkim mieście”. To pisana prostymi słowami, ale dynamiczna fabuła opowiadająca historię niedźwiedzia poszukującego siebie i swojego miejsca w życiu.
O nietolerancji, a ostatecznie o akceptacji cudzych odmienności, czyjegoś indywidualizmu i wyjątkowości przeczytacie z kolei w “Wilczku”.
Temat samotności i poszukiwania przyjaźni doskonale opisuje pisana listami historia „Z pozdrowieniami, Żyrafa”.