Stereotyp ojca – srogiego wychowawcy, głowy i jedynego żywiciela rodziny obecny w dawnej literaturze (Biblia, Mitologia, pisarstwo pozytywistyczne, po trosze nowożytne piśmiennictwo) na szczęście odszedł do lamusa. We współczesnych książkach dla dzieci i młodzieży rzadko kiedy pojawia się surowy ojciec. Częściej czytamy, że tata spędza popołudnie na placu zabaw z dziećmi, że tatuńcio opiekuj się przeziębioną córką w domu, tatko robi sobotnie zakupy, a tatunio wyprawia potomstwo na wycieczki. Dzisiaj bycie tatą – opiekunem, towarzyszem to część tożsamości mężczyzny, dlatego też tacierzyństwo na dobre zagościło również na kartkach lektur najmłodszych.
W tym wpisie opiszę tylko serie książek. W kolejnym skupie się na samodzielnych tytułach.
Seria „Tato, …” Markusa Majaluomy (Bona)
Jedyne w swoim rodzaju ilustracje (realistyczne obrazy, ale lekko przerysowane postacie, nabierające cech karykatury) oraz mistrzowski humor fińskiego autora i rysownika w jednym – to połączenie wybuchowe. Salwy śmiechu gwarantowane, erupcja przygód i tarapatów rodziny Różyczków zapewniona, lawa zadziwiających pomysłów trójki mniejszych bohaterów o nieograniczonej, bo przecież dziecięcej wyobraźni murowana, a na koniec pogorzelisko i katastroficzny obraz, którego świadkiem jest mama.
W serii ukazało się do tej pory 5 książek:
Tato, popłyńmy na wyspę! Wydawnictwo Bona, 2011.
Tato, zbudujmy domek! Wydawnictwo Bona, 2011.
Tato, pojeźdzmy na grzyby! Wydawnictwo Bona, 2011.
Tato, kiedy przyjdzie Święty Mikołaj? Wydawnictwo Bona, 2012.
Tato, w studni nie ma wody! Wydawnictwo Bona, 2012.
Obraz taty jaki wyłania się z serii Majaluomy to tata wielozadaniowy. Pracuje, zajmuje się domem, jest niestrudzonym towarzyszem ich zabaw. Nie karci – tzn. czasami pokrzyczy, ale raczej dla zasady niż z przekonania. Jest bardzo ludzki, zmęczony po pracy, zdenerwowany kolejnymi wybrykami trójki łobuzów, ale kochający i oddany.
A mama? Jest prawie nieobecna. Nigdy nie widać jej twarzy. Wieczorami wraca z konferencji lub służbowej podróży i ze stoickim spokojem ogląda krajobraz po dziennej bitwie, jaką codziennie stacza tata stając twarzą w twarz z pomysłami swoich dzieci.
Z bliska pokażę „Tato, zbudujmy domek”. Na wstępie widzimy tytułowego bohatera raczej w tradycyjnej roli ojca – oto pan Różyczko w pracy, za biurkiem, otoczony przeróżnymi papierami w pocie czoła zarabia na dom i rodzinę. Z wiru pracy wytraca go telefon dzieci, które dzwonią z pytaniem, kiedy będzie w domu.
Kochający tata wraca więc jak na skrzydłach, wyobraża sobie czułe powitania z potomstwem, ale w domu zastaje tylko ciszę i porządek.
Nie zastanawiając się nad nietypowym wyglądam mieszkania, postanawia skorzystać z chwili beztroski.
Kładzie się na leżaku z gazetą i fajką (atrybuty typowe dla każdego taty) i wtedy dopiero zauważa….wielką stertę mebli i przeróżnych sprzętów. Sprawa ładu i porządku w domu staje się jasna. Dzieci za rada taty zbudowały sobie wysypisko. Rozmawiając z nim przez telefon usłyszały przecież – Też sobie coś zbudujcie, macie tam pełno różnych gratów.
Zabawę dzieci podziwia sąsiad – sympatyczny starszy, ale dziarski jeszcze pan Rurka – nieodłączny kompan przygód rodziny Różyczków. Zbudowana konstrukcja przywodzi mu na myśl jego dzieciństwo. Z jego ust pada słowo-zapalnik: domek. Dzieci natychmiast je podchwytują i tu akcja książki się rozkręca, a rozpędu napędu nabiera, gdy okazuje się, że to raczej tata i pan Rurka, a nie Olaf, Konstanty i Anna Maria budują domek na drzewie. Jeśli Wasze dzieci nie będą tarzać się ze śmiechu, to Wy na pewno nie raz parsknięcie śmiechem.
Seria o Albercie Gunilli Bergstrӧm (Zakamarki)
Alberta znają prawie wszyscy. To on w tej serii gra pierwsze skrzypce. Przedszkolak, w niektórych książkach już uczeń, zwyczajny chłopak, z typowymi dziecięcymi problemami, radościami i smutkami. Jest też tata. Mamy nie ma. Najprawdopodobniej tata sam wychowuje syna. Dorywczo pojawia się babcia, a raz nawet ciocia. Ale wiecie co? Tata nieźle daje sobie radę. Potrafi gotować, ogarniać dom, sprzątać, bawić się z synem.
Może wielozadaniowaść nie jest jego mocną stroną – odsyłam do części Co mówi tata Alberta? – ale radzi sobie nienagannie.
Przy tym zawsze ma czas dla swojego dziecka. Poradzi, pocieszy, nauczy, gdy trzeba, zgani.
Mówi mało, zbędnie nie moralizuje. To oaza spokoju. Opiekuńczy i oddany w 100 %. Pomocny aż do upadłego. Dosłownie (część Dobranoc, Albercie Albertsonie zatytułowaliśmy z dziećmi Dobranoc, tato Alberta Albertsona).
Poczciwy tata nawet wbrew swoim przekonaniom i swojej aparycji, ale przecież dla dobra syna, będzie próbować nauczyć go nawet bić się.
Jego atrybuty, czyli fajka i gazeta, towarzyszą mu w każdej części. Jak każdy tata czasami chce sobie poczytać gazetę albo pooglądać telewizję, zamiast zajmować się Albertem. Jak każdy tata, ba – jak każda nawet mama.
Dobrotliwy staruszek wcale nie gorzej czuje się bawiąc się z synem, nawet jeśli poważny pan z telewizora zerka znacząco na niepoważne zachowanie statecznego przecież już taty.
W Polsce wydano już 17 książek z serii o Albercie:
Dobranoc, Albercie Albertsonie
Nieźle to sobie wymyśliłeś, Albercie
Pospiesz się, Albercie
Albert i tajemniczy Molgan
Kto obroni Alberta?
Sprytnie, Albercie
Albert i potwór
Czy jesteś tchórzem, Albercie?
Co się stało z Albertem?
Kto straszy, Albercie?
Co cieszy Alberta?
Albert i Mika
Hokus-pokus, Albercie
Urodziny Alberta
Wiąż ile chcesz Albercie
Co mówi tata Alberta?
Albercie, ty złodzieju!
Seria o Duni Rose Lagercrantz (Zakamarki)
Kolejna skandynawska seria, a w niej:
Moje szczęśliwe życie
Moje serce skacze z radości
Kiedy ostatnio byłam szczęśliwa
Życie według Duni
Do zobaczenia następnym razem
Szczęśliwy ten, kto zna Dunię
W serii główną bohaterką jest Dunia, którą samotnie wychowuje tata. A mama? Powiedziane jest wprost – mama po ciężkiej chorobie zmarła, gdy Dunia była mała. Mama pojawiaj się na kartach serii tylko we wspomnieniach dziewczynki.
Tatę obserwujemy więc w niełatwej roli. Pracując, opiekuje się dzieckiem, stara się wypełnić brakującą pustkę w życiu córki. Mnóstwo czasu spędzają razem. Widzimy tatę, który codziennie odprowadza córkę do szkoły, uczy ją pływać, trzyma za rękę podczas przekuwania jej uszu i pomaga odrabiać lekcje.
Oglądamy także ich wspólne i niekończące się kolacje, ale dostrzeżemy też tatę tradycyjnie odpoczywającego z gazetą.
Temu tacie nie jest łatwo. Szczególnie teraz, gdy Dunia wkracza w nowe środowisko – idzie do szkoły, gdy jej najbliższa przyjaciółka wyjeżdża z miasta, gdy dokuczają jej rówieśnicy. Równie dużym problemem okazuje się przekonanie córki do swojej nowej partnerki.
Życie daje również Duni się we znaki. Pewnego dnia tata ulega poważnemu wypadkowi. Ale dzieje się cud. Głos córki, bezgraniczna miłość jej krzyku sprawia, że tata budzi się ze śpiączki. Piękna, wzruszająca (nawet 4 latka) opowieść.
Prostota kreski Evy Eriksson pozwala zobaczyć nam tatę prawdziwego, nieprzerysowanego. Radosnego w dniu wspólnego wyjazdu do Włoch (do babci Duni), mocno zdenerwowanego pod drzwiami zabarykadowanej w pokoju córki, z groźnym wyrazem twarzy i bojową postawą w szkole w trakcie dochodzenia wyjaśniającego źródło śladów po szczypaniu na rękach Duni.
Niech was nie odstraszą czarno-białe ilustracje i na pozór dużo tekstu. Polecam już nawet 3 latkom.
Seria o Wesołym Ryjku Wojciecha Widłaka (Media Rodzina)
Fanów i fanki świnek odsyłam właśnie do serii o Wesołym Ryjku. Sympatyczna świnka, mam wrażenie, że formą i treścią zdecydowanie przerasta książkowa brytyjską kuzynkę. W serii o Ryjku możemy dokładnie podglądnąć tatę w roli niani, kompana zabaw czy nauczyciela. Co ważne tatę widzimy oczami syna, który opowiada wszystkie historie.
Wesoły Ryjek
Wesoły Ryjek i lato
Wesoły Ryjek i zima
Wesoły Ryjek i jesień
Wesoły Ryjek i wynalazki
Wesoły Ryjek powraca
Rodzina Ryjków jest rodziną pełną. Mamy mamę, tatę, Ryjka, no i jeszcze żółwia przytulankę – pełnoprawnego członka rodziny. Tata nie wysuwa się przed szereg bardziej niż mama w wychowaniu dziecka. Sam jednak fakt, że na równi z mamą pełni opiekę nad synem wart jest wspomnienia.
I tak zobaczymy tatę Wesołego Ryjka w typowo męsko-chłopięcych czynnościach: zbierających chrust, budujących szałas, grających w warcaby, myjących auto, odśnieżających ogródek, urządzających bitwę na śnieżki, wspinających się na latarnię morską czy domowy strych.
Pomysłowy, mądry, oddany. Zdarza się, że i nieporadny, ale to czyni go bardziej ludzkim.
Tata Ryjka nie boi się również typowo kobiecych wyzwań: przygotuje ciasto na pierogi, zrobi zakupy, poczyta bajkę na dobranoc.
Próbuje podołać różnym zadaniom. I tak staje na głowie, gdy dzieje się rodzinna katastrofa – przeziębienie dopada mamę. Nieważne, że ostatecznie z odsieczą musi przyjść babcia. Liczą się chęci.
Tatę Ryjka widzimy również, gdy budzi się w nim…. dziecko. Wyobraża sobie wtedy, że wsiada w pojazd kosmiczny i wyrusza w podróż pełną przygód.
Tato Ryjka wie prawie wszystko, a przynajmniej to, co mówi można uznać za pewnik (Takie ogniska podobno zapamiętuje się na całe życie. Tak powiedział mi mój tata, więc to na pewno jest prawda). Tata – autorytet.
Seria „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham” Sam McBratney (Egmont Polska)
Seria składa się z czterech części, każda historia opowiedziana jest w kontekście innej pory roku.
Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham, kiedy jest wiosna
Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham, kiedy jest lato
Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham, kiedy jest jesień
Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham, kiedy jest zima
Najkrótsza recenzja serii mogłaby brzmieć: mało tekstu, dużo treści.
Przygody Małego Brązowego Zająca i Dużego Brązowego Zająca można potraktować jak perypetie syna i ojca czy szerzej dziecka i rodzica. Tata – mądry, doświadczony i empatyczny pokazuje synowi świat, uczy go prawd o świecie. Syn – dociekliwy, kochający eksploruje każdy skrawek odwiedzanego lasu, łąki. Kompozycja opowiadań zbudowana została na kształt nieustannie trwającego dialogu między równoprawnymi rozmówcami.
Piękna, ciepła historia o miłości rodzica do dziecka ponad miarę.
„Mikołajek” Rene Gościnny, Jean-Jacques Sempé (Nasza Księgarnia)
Mikołajka i jego rodziców, w szczególności tatę, nie trzeba nikomu przedstawiać. Nie mogłam się jednak powstrzymać od napomknięcia o pewnym ważnym wydarzeniu, dzięki któremu, jak na tacy, otrzymujemy charakterystykę taty głównego bohatera, w dodatku oczami dziecka.
Pewnego dnia tata wyjeżdża w podróż służbową i oznajmia synowi, że podczas jego nieobecności, to on będzie w domu mężczyzną. Słowa te Mikołajek bierze sobie do serca i… Przy stole podczas jedzenia czyta komiks, co nie podoba się mamie, ale Tata czyta przy stole gazetę – odpowiada na groźne spojrzenie mamy. Późno wraca ze szkoły, dostaje więc burę od mamy i próbuje zrozumieć sytuację, komentując: kiedy tata wraca późno z pracy, nigdy na niego nie krzyczysz. Później ma ochotę, jak tata iść do restauracji i do kina, dalej – chce ostatni położyć się spać i na sam koniec nie chce iść do szkoły, lecz do pracy. Dzień prawdziwego małego mężczyzny kończy się fiaskiem. Mikołajek, jak tata, ulega mamie, by nie napisać, kapituluje. A czego dowiadujemy się o tacie Mikołajka? Dużo pracuje, by utrzymać rodzinę, więc późno wraca z pracy. Jak każdy stereotypowy tata czyta gazetę w każdej wolnej chwili, ale potrafi znaleźć czas dla kochającej, choć władczej żony.
Tata jest dla Mikołajka autorytetem – kiedy urosnę, przestanę chodzić do szkoły i będę mógł pracować w biurze tak samo jak tata. Bije się nawet z kolegą, który obraża jego ojca.
Kocha go nad życie.
„Mikołajek – mój tata jest najlepszy” Emmanuelle Lepetit (Znak)
Na podstawie oryginalnego „Mikołajka” Goscinny’ego i Sempego powstała cała seria książek. Emmanuelle Lepetit zebrała kilka opowiadań pod wspólnym tytułem „Mój tata jest najlepszy”. Widzimy w nich tatę pochłoniętego zabawą kolejką elektryczną czy wykonującego z misterną drobiazgowością synowi i jego kolegom zamek warowny z kartonowego pudełka. W takich chwilach zabawa dzieci musi poczekać, proces tworzenia czy naprawy zabawki okazuje się rozrywką jedynie dla rodzica i kończy się jak zawsze: MY TO SIĘ NIGDY NIE MOŻEMY SIĘ POBAWIĆ – puentuje Mikołaj.
Tata Mikołajka pomiędzy pracą a obowiązkami domowymi spędza też czas z synem: wychodzą do kina, na lody. Mają swoje tajemnice, męskie sekrety.
W moim odczuciu tata z adaptowanego Mikołajka jest bardziej rezolutny i przebojowy. Wygląda też na młodszego, ale może to tylko kwestia ilustracji. Mimo wszystko wolę zdecydowanie oryginalny, pierwotny wizerunek taty Mikołajka.
Pingback: 100 książkowych serii, które uwielbiają moje dzieci - Przystanek Rodzinka